Witajcie. Jestem Zakuba, a to są moje wspomnienia gracza. Nie będą specjalnie długie ani wyjątkowe. Uznałem, że jeśli inni napisali swoje wspomnienia, to ja nie będę inny. Zachęcam Was do lektury. Miłego czytania
Wszystko zaczęło się w 2006 roku, kiedy przez przypadek znajduję LF2 na płycie dołączonej do magazynu PC Format nr 6/2006. Gierka niesamowita i wypasiasta jak dla mnie. Serio była ekstra. Poświęcałem jej coraz więcej czasu i wciągnąłem w nią nawet swoją młodszą siostrę, która teraz śmieje się, że jeszcze w nią gram

.
Muliłem tę gierkę na singlu aż pewnego dnia otwarto w naszej wiosce kawiarenkę internetową, która swoją drogą stoi teraz oblazła pajęczynami. Wtedy pierwszy raz natknąłem się na lfa w necie. Oglądając filmiki na YT, widziałem gostka, który naprawdę niesamowite rzeczy robił. Normalnie oczy mi wyszły z wrażenia. Oglądając strony o LF2, natknąłem się na LF PC.
W 2010 roku zarejestrowałem się na LF PC. Zaczynałem powoli, pisząc różne dziwne rzeczy w komentarzach, czy shoutboxie. Najpierw pisałem o jakiś pierdołach, pytałem o różne porady i tym podobne. Nie było to jednak moje właściwe wejście na scenę - to zdarzyło się rok później. Nastąpiła przerwa w pisaniu. Czytałem jedynie newsy i wypowiedzi na forum okazjonalnie na informatyce, czy w kawiarence internetowej. Przerwa trwała około półtora roku. Gdy tylko miałem już swój własny internet, zacząłem grać w LFa z innymi graczami. Pierwszą osobą, z jaką zagrałem, był najprawdopodobniej Riki (piątka stary

). Gdy nabrałem już odrobiny wprawy, zaczynałem brać udział w pomniejszych turniejach, takich, jak LF2 Cup, czy temu podobne.
W międzyczasie pisałem na forum i w shoutboxie. Wiecie, takie moje wygłupianie się.
W 2011 roku założyłem HoTD, czy Heroes of The Death (tak tak tak błąd w nazwie

). Normalnie podjarka że mam własną ekipę osób z którymi mogę podbijać polską scenę

Extreme, Fazi i cała reszta! Normalnie masakra

Ale przeliczyłem się

Po kilku nieudanych fuzjach i reaktywacji przez jakąś bandę pajaców porzuciłem klan. Mimo to jednak dziękuję za cierpliwość w stosunku do mnie (pzdr plef

).
Na poczatku roku 2012 trzepłem największym suharen na polskiej scenie LFa, a mianowicie skalą lagów

Jak sama nazwa wskazuje mierzyła ona lagi, i w zależności od tego, jakie one były, mogłeś nie mieć lagów, albo już nigdy nie zagrać w LF2

Wiele osób się tak przewlekło, były śmichy chihy, żale, dobre rady, a nawet hejty (niech Cie diabli wezmą fatality!!!).
W czerwcu 2012 roku zakończyła się moja półroczna przerwa w LFie. Po tej przerwie nie byłem jednak tak udzielający się, jak wcześniej - chodzi mi tutaj o to, że grałem rzadziej w lf2, mniej pisałem na forum - ogólnie stałem się bardziej zamknięty na polską scenę.
W listopadzie 2013 piszę tę oto super hiper mega wypasiastą historyjkę podsumowującą całą moją przygodę z lfem, która pomimo tego, co zaraz przeczytacie, trwa nadal

Achhh... I pomyśleć, że poświęciłem tej grze ponad połowę swojego dzieciństwa. Wiecie, co Wam powiem? Po prostu czuję się spełniony,jeżeli chodzi o polską scenę LF2. Od mojego pierwszego spotkania z tą grą mija dokładnie
8 lat!, z czego połowę jestem na scenie. A właśnie! A propos sceny - nie powiem, że nic nie zmieniła w moim życiu, bo jednak zmieniła, i to całkiem dużo. To przez scenę, a właściwie przez ludzi ją tworzącą, jestem takim człowiekiem, jakim jestem. Nie mówię, że to źle, bo podobam się sobie, i ludzie mnie nawet docenili.
Ktoś kiedyś powiedział całkiem mądrą rzecz - że LF to świat, od którego nie da się odejść do końca. I chyba miał rację.
W każdym razie - dziękuję wszystkim za poświęcony dla mnie czas, za to, że mnie wspierali, kiedy tego potrzebowałem, a także za to, że we mnie wierzyli.
