Little Fighter Polish Center - Forum dyskusyjne: Początek: Tajemnice
Facebook
Youtube
 Zobacz temat
Little Fighter Polish Center » Artykuły » Opowiadania
 Drukuj temat
Początek: Tajemnice
KINGAdijanko
Rozdział 1 - Nowa przygoda
Jan widziała wszystko. Zrobiło jej się smutno bo, Louis płakał a Henry umarł. Ale też w pewien sposób była szczęśliwa. Pokonali Wielkiego Pana, który był nielada przeciwnikiem. Prawie wszyscy świętowali zwycięstwo. Louis siedział i płakał cały czas.
Podeszła do niego.
-Będzie dobrze, Louis. Zobaczysz.
-Nie jest i nie będzie dobrze! Mój najlepszy przyjaciel umarł, a ty mi mówisz, że będzie dobrze.
Zrobiło się jej jeszcze gorzej na widok Louisa. Jego widok był przygnębiający.
-Wiem jak się czujesz, ale...
-Nie wiesz jak się czuję!
-Chodźmy lepiej do reszty...
Louis niezbyt ochoczo szedł. Wszyscy się cieszyli ze zwycięstwa, lecz on nie mógł. Było mu bardzo smutno. Freeze też nie świętował. Musiał odpocząć.
-Louis! Podejdź, szybko! - powiedział Monk
Zobaczył kilku magów i jego. Swojego ojca, który umierał.
-Tato? Co się dzieje?
-Umieram... Nie zostało mi wiele czasu... Chcę powiedzieć, że cie kocham... - wyszeptał
-Nie! Tylko nie ty! Za wiele ważnych dla mnie osób dzisiaj zginęło! Nie opuszczaj mnie! Tato...
Uśmiechnął się i umarł. To był cios prosto w serce. Nie dość, że Henry umarł to jeszcze ojciec. Jan prawie się rozpłakała z tego powodu. Miała dość patrzenia na to, jak Louis traci najważniejsze osoby w swoim życiu. Choć wygrali wojnę, nie czuli tego. Wiedzieli, że to jeszcze nie koniec.
Julian może i umarł, ale nikt nie wie, czy to nie koniec wojny. Jan i Louis spojrzeli w tym samym czasie w stronę lasu. Na gałęzi ktoś stał.
-Widziałeś go? - zapytała Jan
-Widziałem. Już raz go widziałem. Na cmentarzu.
-Nie wiesz kim by mógłbyć?
-Nie wiem. Pewnie wkrótce się dowiemy.
Louis zaczął zmywać z twarzy łzy. Musiał wziąć się w garść. Chciał się dowiedzieć kim jest osoba, która go śledzi. Rozpoczęła się kolejna przygoda, ale sam by nie poszedł. Pójście samemu to samobójstwo. Zło świata nie zniknęło. Chociaż jest mniejsze to nadal jest.
-Jan, czy poszłabyś na kolejną podróż? Nie mam z kim iść, a ty jesteś pod ręką.
-Z chęcią pójdę.
-Musimy dowiedzieć się, kim jest ta osoba, która mnie śledzi. To dopiero początek mojej przygody.
I wyruszyli.
天道, Tendō
修羅道, Shuradō
人間道, Ningendō
畜生道, Chikushōdo
餓鬼道, Gakidō
地獄道, Jigokudō

"Jesteśmy Pain, jesteśmy Bogiem"
x1 x1
 
Kuba4ful aka Senpai
Co do Louisa i jego przyjaźni z Henrym: "It's okay to be gay"
Co do opowiadania: 2/10 kappa
Edytowane przez Kuba4ful aka Senpai dnia 13-01-2015 15:14:38
 
Shade
Super, że kontynuujesz! :D
Opowiadanie 13/10 kappa!



PS. #Sosnowiec #Smyrgol cool
 
http://supremesquad.forumpolish.com
KINGAdijanko
Rozdział 2
Dotarli do lasu, gdzie zobaczyli tajemniczą postać. Było ciemno, korony drzew zasłaniały Słońce. Dookoła były drzewa, więc nie trzeba się dziwić. Jan wykonała Angel's Blessing, aby oświetlić las. Niewiele to dało. Zło, jakby po utracie swojego pana go teraz opłakuje. Teraz. W tym lesie.
Wojna dla niektórych się skończyła, ale nie dla Louisa, który przeczuwał, że coś się wkrótce zdarzy.
-Poszukajmy go - powiedział przerywając ponurą ciszę.
-Ja go poszukam u góry, a ty na dole.
Szukali go albo to coś przez półgodziny. Niestety, z marnym skutkiem. Obok ich głów przeleciał nietoperz.
-To był tylko nietoperz. Chodźmy dalej, Jan.
Pokiwała głową i szli dalej. Znikąd usłyszeli głośny, donośny śmiech.
-To pewnie on.
Rozejrzeli się wokoło, lecz nic nie zauważyli. Jan zaczęła się bać. Louis się go natomiast nie bał.
-Pokaż się! - wykrzyknął
Angle's Blessing wygasnął. Teraz było ciemno. To dodało tylko emocji Louisowi.
-Przecież przed chwilą się pokazałem. Przypomnij sobie, Louis.
-Nietoperz...
-Właśnie. Teraz mnie już znasz?
-Louis, przecież to Bat - wtrąciła się Jan
-Brawo. Przynajmniej ty mnie znasz.
-Czego od nas chcesz?! - wykrzyknął Louis
-To zależy.
-Od czego?
-Od tego, co wy chcecie.
-Chcemy się dowiedzieć kim jesteś.
-To nie jest czas ani miejsce, abym wam to powiedział. Ale jedno wam powiem: zakon Mnichów Światła. Tam coś na was czeka.
I zniknął w mroku lasu. Louis był tym zmieszany. Z jednej strony chciał się dowiedzieć co tam było, a z drugiej nie chciał się w to mieszać. Ale i tak został wmieszany. Przez Bata.
-O co mu chodziło, Jan? Byłaś tam przez jakiś czas, powinnaś coś wiedzieć.
-Niestety, ale ja nic nie wiem.
-Cholera. A co z Monkiem? Powie nam coś?
-Wątpie. Ale może da się przekonać, żeby nam coś powiedział.
-Czy ty zawsze musisz być taka optymistyczna?
-A czy ty zawsze musisz być takim pesymistom?!
-Wybacz. Ledwo co Henry umarł, a tu kolejna przygoda. Tęsknie za nim.
-Wybaczam ci. Też mi go brakuje. Oddał życie w słusznej sprawie. Pamiętaj, że oboje go pokonaliście.
-Nie chce teraz o tym rozmawiać. Chodźmy stąd lepiej. Robi się pewnie ciemno.
-Dobra.
Błądzili po omacku. Nie wiedzieli jak stamtąd wyjść.
-Jan, przyzwij te swoje aniołki. Nie zamierzam chodzić, kiedy jest ciemno.
Nagle usłyszeli ryk.
-Wyczuwam kłopoty. Lepiej stąd uciekajmy.
Pędzili ile sił w nogach, ale i tak to coś ich dogoniło. Z ziemi wynurzył się ogromny potwór. Schował się w ziemi, wykopując kolejny tunel, który prowadził do Jan.
-Czas się zabawić.
天道, Tendō
修羅道, Shuradō
人間道, Ningendō
畜生道, Chikushōdo
餓鬼道, Gakidō
地獄道, Jigokudō

"Jesteśmy Pain, jesteśmy Bogiem"
x1 x1
 
Shade
Prawilne jak zawsze, pisz dalej :D
 
http://supremesquad.forumpolish.com
Walsemore
Cóż mogę powiedzieć, elegancko, pisz dalej :)
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
KINGAdijanko
Rozdział 3
Potwór był niewyobrażalnie silny. Wybił Jan w powietrze. Znikąd pojawił się jeden z zakonu ninja - Rudolf.
-Jakieś kłopoty? - powiedział
-Tak.
-Bierz swoją dziewczynę, a ja w tym czasie wezmę jego uwagę.
Rudolf ciskał w niego shurikenami, czasami atakując go katanami. Louis przerzucił Jan na plecy. Potwór to zauważył, i zrobił kolejny tunel. Tym razem wybił ich obojga. Jan trafiła w drzewo, a Louis odskoczył. Zaatakowali go dashem z rozbiegu. Poszli w dwie różne strony, aby go znowu zaatakować.
Louis wykonał Thunder Kick, a Rudolf Leap Attack. Nie zrobiło to na nim wrażenia, a tym bardziej bólu. Rudolf wytężył wzrok i zobaczył słaby punkt potwora. Zauważył bowiem przeźroczystą skórę a pod tą skórą serce.
-Celuj w jego serce! To jedyny sposób, żeby go pokonać! - ryknął Rudolf
-Dobra!
Znikąd pojawił się Freeze, który wykonał Icicle. Zamroził potwora. Teraz mieli szansę zaatakować. Louis zaczął okładać słabą tkankę skórną potwora, niszcząc ją. Rudolf natomiast wsadził katane w jego serce.
Zginął.
-Dziękuje ci za pomoc, Freeze. Gdyby nie ty, to byśmy z nim polegli zapewne.
-Nie masz mi za co dziękować.
-Właśnie, że mam!
-Louis, mam dla ciebie dwie wiadomości. Jedna jest taka, że Firzen przeżył, a druga jest taka, że mam pamiętnik Juliana.
-Że co?! Firzen przeżył? Jak to?
-Długo by opowiadać. Chodźmy stąd. Reszta na nas czeka.
Jan, Louis, Rudolf i Freeze doszli do reszty. Rudolf poszedł z mnichami.
Kilka godzin później...
Louis przysiadł przy stole w domu Jacka. Wziął się za czytanie.
,,Zawsze kochałem swojego brata - Bata, i nadal go kocham. On urodził się jako nieśmiertelny człowiek, a ja jako anioł. W pewnym stopniu mu zazdrościłem. Nie widział tych wszystkich śmierci z góry. On był na lądzie. Rzadko widział śmierć. Ja niestety widziałem codziennie.
Choć śmierć zawsze jest obok nas - nie mogłem tego przeboleć. Był mały, nie wiedział co robi. Porwał go sam Lucyfer. Bał się. Chciałem mu pomóc, lecz nie miałem tam mocy. Lucyfer przemienił mnie w demona zła, w zamian za życie brata. Tylko on mógł go zabić.
Czuję co robie, lecz nie mam nad tym kontroli. On mną kontroluje. Moim przeznaczeniem jest siać chaos i zniszczenie. Płaczę w samym sobie, kiedy kogoś zabijam albo go przemieniam. Nie mam wystarczającej siły, aby zerwać pakt. Gdybym go zerwał mój brat by zginął.
Zrobię dla niego wszystko. Pamiętam jak dorastał. Jak się z nim bawiłem. I jak go uczyłem... Wiem, że na mnie obserwuje z lasu. Widziałem go niejednokrotnie. Pamięta o mnie. Muszę swoje uczucia wobec niego trzymać w sobie. Nie umiem tego okazać normalnie.
Moje rządy wkrótce zniknom. Czuję to. Zostanę zabity. Na to tylko czekam. Wtedy mój brat siądzie na tronie. Wierzę, że będzie lepszym władcom niż ja... Zostawiłem coś dla niego w zakonie Mnichów Światła. Nie chcę taki być. Zaraz pęknę w samym sobie... Za dużo śmierci widziałem, aby teraz normalnie żyć.
Każdy mówi o mnie z pogardom zapewne. Albert Wesker szykuje swe wojska, żeby mnie zabić. Nareszcie! Zginę, i będzie lepiej. O wiele lepiej. Dla mnie i dla reszty. W tym pamiętniku mogę tylko pisać to, co chcę. Nikt mnie tutaj nie kontroluje. W kartach historii zapiszę się jako
okrutny władca. Nie mogę nawet wyjść ze swojej twierdzy."
Louis był tym zaskoczony. Nie wiedział, że Julian czuję to, co robi. Zawsze myślał, że nic nie czuję. Łzy zaczęły mu spływać po policzkach, ale szybko się ogarnął. Poszedł do pokoju Freeza, którego obudził.
-Jutro wyruszam, nie bój się.
-I tym zawracasz mi głowę?! Idź spać!
天道, Tendō
修羅道, Shuradō
人間道, Ningendō
畜生道, Chikushōdo
餓鬼道, Gakidō
地獄道, Jigokudō

"Jesteśmy Pain, jesteśmy Bogiem"
x1 x1
 
Shade
No nieźle wymyśliłeś z tym pamiętnikiem, zauważyłem kilka motywów z różnych filmów i książek :P
Orto masz niezłe i tylko czasem znajdą się pojedyncze literówki, fabuła też niezła, więc nie ma na co truć i podoba mi się Twoje opowiadanie.
Pisz dalej, mordo
 
http://supremesquad.forumpolish.com
Perun
Fajne :) czekam na dalsze rozdziały :)
 
Kuba4ful aka Senpai
Ja zauważyłem tylko motywy z gier, mianowicie:
Zawsze kochałem swojego brata - Bata, i nadal go kocham[...]Lucyfer przemienił mnie w demona zła, w zamian za życie brata

Motyw z Little Fighter Online, tylko, że tam Julian oddał swoją duszę Omegowi za życie Bata.
Rudolf wytężył wzrok i zobaczył słaby punkt potwora. Zauważył bowiem przeźroczystą skórę a pod tą skórą serce.

CSO, tylko, że tam było, że potwór (to był boss gry) miał serce na wierzchu skóry, nie przezroczyste.
 
KINGAdijanko
Motywów mam wiele, ale najbardziej czerpie swą wiedzę z gier xD
Perun, jak Ci się podoba to polecam przeczytać pierwszy sezon Początku ^^ Znajdziesz go w: Artykuły > Opowiadania > Początek.
天道, Tendō
修羅道, Shuradō
人間道, Ningendō
畜生道, Chikushōdo
餓鬼道, Gakidō
地獄道, Jigokudō

"Jesteśmy Pain, jesteśmy Bogiem"
x1 x1
 
Walsemore
Zginął.
Krótkie, ale jakże treściwe!
Hmm, są takie niedociągnięcia, które rażą, ciężko mi jest je wszystkie wyliczyć. Mnie tylko inspiruje... dlaczego we wszystkich waszych powieściach każda złodupna postać musi prowadzić dziennik, w którym spisze wszystkie informacje potrzebne postaciom pozytywnym?
Acha, i Julian bądź co bądź powinien pisać bez błędów ortograficznych... przynajmniej w mojej ocenie :P
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
KINGAdijanko
Rozdział 4 - Dennis
,,Nie mogę ciągle uciekać... Muszę spojrzeć prawdzie w oczy, przyjąć na siebie odpowiedzialność. Tylko w ten sposób mam szansę sobie wybaczyć... Tylko tak mogę odzyskać swoje życie."

Dennis z furią zaatakował worek treningowy. Nadal nie pogodził się z przegraną, którą sam sobie ufundował. Zawsze taki był. Nigdy nie umiał przegrywać. Ale to nie jego wina, że taki się urodził. To przez jego charakter, arogancki charakter.
Żaden ze specjalistów nie umiał mu pomóc. Z resztą, nie chciał pomocy. Sam sobie dawał radę. Był praktycznie sam. Nie lubiał być z kimkolwiek. Jest nieufny wobec świata. Choćby chciał to i tak nie umie zaufać. Woody i Davis szczęściem zyskali jego zaufanie.
Ale reszta? Chciał, aby tylko on i jego przyjaciele byli na tym świecie. Choć z pozoru wygląda jak twardziel, w głębi duszy jest dobry, ale zarazem sam. Nie może się pogodzić z tym, co się stało w jego dzieciństwie. Nie umie sobie tego wybaczyć.
Usiadł na ławkę ze zmartwioną miną. Jego trener to zauważył.
-Stało się coś, Dennis?
-Nie, nic. Już wracam trenować.
-W takim razie? Nie ma mowy! Idź do domu.
-Ale...
-Słyszysz co, do ciebie mówię?!
-Już idę...
Dennis wyszedł z sali. W pierwszym momencie pobiegł do kwiaciarni.
-Poproszę jedną różę.
-To będzie 1zł.
Zapłacił i wyszedł. Wrócił do domu, i wsadził różę do wody, żeby nie wyschła. Ściągnął buty i poszedł do dużego pokoju, aby pooglądać telewizje. Nic ciekawego nie było, więc go wyłączył. Chciał zasnąć, lecz nie umiał. Wciąż myślał o tym, co sobie przypomniał.
Nadal czuł się winny. Minęło wiele lat, a on to ciągle pamięta. Chwycił zdjęcie swojej matki, wziął różę i ubrał znowu buty. Wyszedł z domu. W pierwszej chwili myślał, żeby pójść na plaże, ale nie. Wolał pójść na cmentarz. Chciał z nią porozmawiać.
Choć długo tam nie był, to pamiętał gdzie znajduje się jej grób. Miał mieszane uczucia co, do tego. Z jednej strony chciał z nią spotkać, a z drugiej strony chciał iść do domu i od wszystkiego uciec. Usiadł przy jej grobie. Postawił zdjęcie i położył różę.
Od razu zaczął płakać. Szybko zawsze płakał. Przetarł oczy, ale i tak leciało mu z każdą sekundą więcej. Kilka minut musiał się zbierać w sobie.
-Przepraszam mamo... Nie chciałem tego. Musisz mi uwierzyć. Czuję się winny za to, co się stało. Zmienie się, dla ciebie. Zrobiłbym wszystko dla ciebie, wiesz o tym. Wstydziłaś się mnie... Też się wstydzę. Byłaś dla mnie wzorem. Zawsze chciałem być taki jak ty. Chcę, żebyś żyła. Cały czas o tobie pamiętam. Zostałaś w moim sercu na dobre.
Nie chcę być taki, jak kiedyś. To wszystko moja wina...
I wybiegł w płaczu z cmentarza. Wiedział, że będzie trudno się zmienić. Ale dla niej zrobi wszystko... Nie chciał, aby jego miłość do matki się skończyła. Oprócz Woody'iego i Davisa nikt mu nie został. Wstydzi się za wszystko co zrobił w przeszłości. Musi się z tym zmierzyć twarzą w twarz. W innej perspektywie.
W międzyczasie Louis i Jan dojechali do zakonu.
天道, Tendō
修羅道, Shuradō
人間道, Ningendō
畜生道, Chikushōdo
餓鬼道, Gakidō
地獄道, Jigokudō

"Jesteśmy Pain, jesteśmy Bogiem"
x1 x1
 
Walsemore
Hmm, charakter raczej nie wynika z samego urodzenia, jeśli chodzi o psychologię postaci.
Niekonsekwentnie używasz czasów. Najpierw mówisz, że nie lubiał być z kimkolwiek, później, że jest nieufny wobec świata.
No to trochę głupie pisać, że nikomu nie ufa, a w drugiej linijce pisać, komu jednak zaufał
Nie można być dobrym twardzielem, że opisujesz to na zasadzie przeciwieństwa? To, iż jest sam, już napisałeś.
Nie rozumiem tej rozmowy, w szczególności tego zwrotu "w takim razie".
Róże nie kosztują złotówki.
i wsadził różę do wody, żeby nie wyschła. - zdania celu bezcenne.
pooglądać telewizje. Nic ciekawego nie było, więc go wyłączył. - ok, rozumiem, że wyłączył go, czyli telewizor... ale nic nie wspomniałeś o telewizorze.
Szybko zawsze płakał. - podaję hasło "Okoń". Składnia jest co najmniej dziwna.
Przetarł oczy, ale i tak leciało mu z każdą sekundą więcej. - czego leciało? Moczu? Musisz pisać takie oczywiste rzeczy, przykro mi.
W innej perspektywie.
W międzyczasie Louis i Jan dojechali do zakonu.
Zdanie bardzo z dupy w kontekście wcześniejszego tekstu.
Cóż mogę powiedzieć, nieźle wytworzyłeś ten klimat jakiegoś żalu i bezsilności, ale musisz koniecznie popracować nad składnią, bo ta wygląda fatalnie.
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
adijanko123v2
Walsemore mym Bogiem.
x1 x1
 
KINGAdijanko
Rozdział 5 - Tajemnicze postacie, część 1
Jan i Louis szli cicho a zarazem szybko po kamiennych schodach, by nie przeszkadzać trenującym Mnichom.
Na dziesiątym schodku od góry widzieli konturę zarysuwającej się sylwetki. Z każdym krokiem było ją lepiej widzieć; kolory pojawiały się z każdą sekundą, jakoby mocniejsze i ostrzejsze.
Byli u góry. Tajemnicza postać szła do ciemnego, nieoświeconego kątu. Louis zainteresowany tym, kazał Jan stać, i czekać na niego.
Był już za postacią. Było słychać cichutkie szlochanie. Louis położył swoją rękę na barku, aby po chwili ją obrócić w swoją stronę, i zobaczyć, kim jest ta osoba.
Louis był zdziwiony, w pozytywnym znaczeniu. Widział bowiem Henrego w złotej sukni wykonanej z atłasu. Henry po chwili rozpłynął się. Wyglądało to tak, jakby cień przyjął go do siebie. Louis zamknął i otworzył oczy. Stanął jak wryty, gdy zobaczył, że stoi na pierwszym schodku.
"Co? Co to miało znaczyć? - pomysłał. - To nie mógł być on! Przecież nie żyje!".
- No chodź, nie mamy całego dnia! - krzyknęła Jan.
Louis oprzytomniał. Spojrzał na swoje czyste ręce, po czym na twarz swej przyjaciółki, na którą padały promienie słoneczne, a wiatr kołysał spokojnie i radośnie jej grzywkę. Spojrzał na chmury, które krążyły po niebie, bez celu, brnąc przez siebie, zmieniając kształty.
Kolejny raz się ocknął. I szedł po schodach. Po chwili przeszedł przez drzwi... W jego głowie rodziły się nowe myśli, i to tylko o tym, co przed chwilą mu się wydarzyło.
Zaczął się rozglądać, przypominając sobie, gdzie jest, i gdzie leży kwatera główna. Przy witrażowym oknie, blisko kwiatu Klirii, stał mężczyzna, który chował swą twarz pod dłońmi.
- Hej! - zawołał Louis. - Co się stało?
Postać kierowała swą głowę w stronę Louisa, odkrywając małą cząstkę swej twarzy. Po chwili zniknął w cieniu, rozmywając się.
- Widziałaś to? - zapytał się Louis.
- Co miałam widzieć?
- Nie widziałaś tamtego mężczyzny przy oknie?
- Nie, nie widziałam. A tak w ogóle po co miała bym się tam patrzeć, skoro tamtędy nie dojdziemy do Lu... To znaczy kwatery głównej.
Louis spojrzał na Jan. Widział w jej oczach coś co mu się nie spodobało, lecz nie umiał znaleźć słów, by to określić.
天道, Tendō
修羅道, Shuradō
人間道, Ningendō
畜生道, Chikushōdo
餓鬼道, Gakidō
地獄道, Jigokudō

"Jesteśmy Pain, jesteśmy Bogiem"
x1 x1
 
As098
Widzę że powróciłeś do pisania, Louis ma jakieś zwidy, a może dodałeś jakieś duchy.
 
KINGAdijanko
możesz se to nazywać jak chcesz, do czasu...
天道, Tendō
修羅道, Shuradō
人間道, Ningendō
畜生道, Chikushōdo
餓鬼道, Gakidō
地獄道, Jigokudō

"Jesteśmy Pain, jesteśmy Bogiem"
x1 x1
 
Przejdź do forum:
Copyright © LF2 PC 2003-2018