Little Fighter Polish Center - Forum dyskusyjne: Legenda LF2
Facebook
Youtube
 Zobacz temat
Little Fighter Polish Center » Artykuły » Opowiadania
 Drukuj temat
Legenda LF2
As098
Zacznę od tego że zainspirowała mnie opowieść Walsemore
Epizod 1 Powstanie Juliana

Jak powstał Julian ?
Dawno dawno temu roku 1206. Istniały dwa światy świat ludzi i wymiar demonów skąd pochodziły wszystkie justiny
Świat demonów był 4 razy mniejszy od ziemi. W świecie demonów nie było dnia i nocy panował wieczny zmierzch niebo zawsze było czerwone. Tereny tego świata były wypełnione kamieniami i spaloną ziemią. Jedyną roślinnością były wyschnięte brązowe drzewa usychały na skutek ciężkich warunków dla roślinności wyrastały one między skałami.
Wszystkie justiny były podobne ale jeden z nich był wyjątkowy. Miał na imię Sharon i o nim jest ten epizod. Miał 19 lat nie wyróżniał się wyglądem od innych justinów, ale wyróżniał się umiejętnościami walki. Był odludkiem i mieszkał samotnie w jaskini.
Pewien dzień był dla niego inny niż zazwyczaj jak zwykle upolował zwierzynę kiedy został otoczony przez inne justiny. Było ich 10 a przywódcą był Hadrak.
- Oddaj nam zwierzynę a nic ci się nie stanie
- nigdy - odpowiedział Sharon.
- to się okażę brać go - rozkazał Hadrak.
Rozpoczęła się walka Justiny nadbiegały jeden za drugim a Sharon powalał każdego jednym ciosem a justiny po jego uderzeniu od razy wstawały i uciekały w końcu został sam Hadrakiem który uciekł jak tchórz.
Jednak przed nim pojawił się tajemniczy rycerz.
- kim jesteś i czego chcesz ?
Jestem dark Knight widziałem twoją walkę i chce ci pomóc zdobyć to czego pragniesz iskry Juliana.
- mów dalej.
Co roku odbywa się turniej woltagen w którym justiny walczą se sobą o tytuł najlepszego wojownika a następie toczy się finałową walkę ze smokiem Altimo. Jeśli ci się uda zostaniesz Julianem - powiedział mroczny rycerz.
- od 800 lat nikt nie pokonał smoka - powiedział Sharon.
Dark Knight ale tobie się uda bo w przeciwieństwie do innych justinów potrafisz myśleć ale muszę nauczyć cię lepiej walczyć.
Sharon i dark Knight trenowali 4 lata opuszczali turnieje, rycerz także uczył sharona jak używać mocy Juliana jeśli nim zostanie.
Dark Knight nauczyłem cię wszystkiego co umiem pora ruszać na turniej.
Sharon i dark Knight ruszyli w podróż trwało to kilka dni w końcu dotarli na arenę woltagen
Arena była gigantyczna zbudowana głównie z kamienia, Sharon wszedł przez kamienną bramę. Dark knighta już nie przepuścili. Sharon spojrzał na otaczające go justiny na arenie a także na trybuny które też były zapełnione justinami, jednak zauważył wśród nich Rycerza.
Nagle pojawił się na szczycie trybun jeden z justinów prowadzących turniej Altaron.
Altaron mówił wyraźnym głosem.
Niech rozpocznie się turniej woltagen a zwycięzca zmierzy się ze smokiem jeśli wygra otrzyma moc Juliana.
Sharon wiedział jedno musi zwyciężyć za wszelką cenę.
Edytowane przez As098 dnia 29-01-2016 22:10:16
 
Walsemore
No ok, czekam na dalsze części. Za dużo dialogów, za mało opisów
A, i pisze się epizod, a nie epizot.

No i to już uwaga na wyższy poziom pisania. Rozumiem, że chce się przedstawić świat Juliana jako pozbawiony wszelkiego dobra, życia etc, ale skoro jedyna roślinność w tym świecie to zeschnięte drzewa... to co, one wyrastają zeschnięte? I co żrą zwierzęta roślinożerne?
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
As098
Epizod 1 powstanie Juliana część 2

Sharon rozejrzał się po arenie miała kształt koloseum zbudowana była z czarnych kamieni i była wysoka na 25 metrów i szeroka na kilka metrów. Zobaczył że wnętrze areny ma kształt okrągły. Trybuny były jakieś kilka metrów nad brzegami areny a na trybunach siedziały justiny. Ziemia na arenie była gładko ułożona czarnymi kamieniami. Sharon spojrzał na przeciwników wyglądali tak jak on, ale wszyscy zachowywali jakby spokój.
Nagle wszystkie justiny łącznie ze sharonem obróciły się w jedną stronę.
Na szczycie trybun ujrzeli Altarona. Siedział on na kamiennym tronie podnosząc prawą rękę trzymał w niej tajemniczą kulę energii była wielkości jego otwartej dłoni która raz świeciła się na fioletowo raz na czerwono. Kula energii unosiła się nad jego prawą ręką.
Altaron - Oto trzymam przed wami iskrę Juliana potężną kulę energii która została stworzona przez naszego wielkiego władcę Demongo, stworzył ją w sercu naszego świata.
Niech rozpocznie się turniej.
Nagle wnętrze areny na której stali zawodnicy zmieniło się najpierw wyrósł blok na samym środku na następnie wyrastały kamienne ściany i rozdzieliły zawodników ze sobą. Arena została rozdzielona na 7 trójkątów a ściany każdego prowadziły do wielkiego bloku na środku.
Sharon zauważył że został sam z jednym z justinów.
Rozpoczęła się walka przeciwnik wystrzelił fioletową kulę krótkiego zasięgu lecz Sharon szybko odskoczył na prawo i odpowiedział silnym uderzeniem w głowę przeciwnik spróbował oddać lecz Sharon pochylił się chwycił za nogi obalił go i wymierzył mu kolejny silny cios w głowę aż stracił przytomność. Pierwsza walka nie sprawiła żadnych trudności.
Minęło parę minut a pozostałe justiny także skończyły walkę. Kiedy wszyscy skończyli walczyć arena ponownie się rozdzieliła. Rozpoczęła się następna walka kolejny przeciwnik wcale nie był trudniejszy od poprzedniego. Sharon zastosował dokładnie tą samą metodę. Znowu musiał poczekać aż pozostali skończą walkę. Patrzył na trybuny wiedział że dark Knight go obserwuję. Kolejne walki Sharonowi także nie sprawiały problemu aż w końcu dotarł do półfinału. Dark Knight obserwował Sharona był zadowolony tym że doskonalę go wyszkolił.
Sharon bez trudu dotarł do półfinału był rozczarowany umiejętnościami przeciwników. Arena ponownie się rozdzieliła aż został z nim kolejny przeciwnik.
- Jestem Zandral stawaj do walki.
Sharon bez większego namysłu ruszył na przeciwnika, lecz tym razem się przeliczył chciał go szybko ogłuszyć uderzeniem z prawej ręki lecz Zandral pochylił się i oddał tak że Sharon się zachwiał jednak szybko odzyskał siły
- w końcu jakiś ogarnięty przeciwnik - powiedział Sharon.
I tym samym ruszył do walki Obaj stali naprzeciwko siebie i czuli strach w końcu przeciwnik próbował uderzyć Sharona pięścią w brzuch ale on sparował atak lewą ręką i odpowiedział kulą krótkiego zasięgu przeciwnik odskoczył i obaj jednocześnie uderzyli prawą ręką ich ręce zderzyły się ze sobą. Sharon poczuł ból w prawej ręce, ale kiedy się rozdzielili zdążył uderzyć przeciwnika kulą i odkrył że to była odpowiednia taktyka, szybko zamachną się lewą ręką a kiedy przeciwnik odskoczył ponownie uderzył kulą krótkiego zasięgu a kiedy przeciwnik się zachwiał. Sharon podbiegł do niego uderzył potężnym kopniakiem w brzuch a kiedy przeciwnik się zgiął uderzył go pięścią w twarz aż padł.
Sharon dotarł do finału.
Altaron - Oto finałowa walka turnieju woltagen a zmierzą się w niej Sharon i Hadrak. Tłum justinów na trybunach zaczęli wydawać okrzyki podnosząc prawą rękę do góry.
- Znowu się spotykamy może tym razem nie uciekniesz jak tchórz - rzekł Sharon.
- Heh chciałem cię wykończyć ale nie byłeś tego wart teraz na turnieju pokonam cię i upokorzę cię na oczach wszystkich a zwłaszcza Dark Knighta - powiedział Hadrak.
Sharon zauważył że ściany dzielące arenę zapadają się i zostali na niej tylko on i jego przeciwnik
- Niech rozpocznie się finałowa walka - rzekł Altaron.
Sharon i Hadrak spojrzeli sobie w oczy a potem pędem ruszyli na siebie i obydwaj zderzyli się rękami siłując się ze sobą. Hadrak jednak kopnął go w brzuch a kiedy się odsunęli uderzył kulą krótkiego zasięgu. Sharon padł na skały jednak szybko wstał zdał sobie sprawę że nie będzie łatwo. Hadrak ponownie ruszył do ataku wykonał wysoki skok po czym zamachną się prawą ręką by uderzyć jednak Sharon odskoczył do tyłu i odpowiedział kulą aż przeciwnik się zachwiał próbował szybko go ogłuszyć, lecz przeciwnik mu oddał i znowu Sharon padł na skały kiedy leżał na skale Hadrak rzucił się na niego i próbował zakończyć walkę kilkoma uderzeniami pięścią ale nie mógł trafić. Sharon mu oddał a kiedy przeciwnik był ogłuszony przewrócili się i teraz Hadrak leżał na skalę Sharon zaczął go dusić a kiedy stracił przytomność sędzia zakończył walkę.
- Oto zwycięzca Sharon a tłum justinów zaczął wiwatować.
obrócił wielką klepsydrę stojącą obok niego była wypełniona czarnym piachem.
- kiedy upłynie czas zmierzysz się z niepokonanym od 800 lat smokiem altimo - powiedział Altaron.
powiedział obok stojących obok jego justinów zaprowadźcie naszego zwycięzce do pokoju arhal. Sharon musi wypocząć przed finałową walką. Sharon udał się w stronę wyjścia zauważył że obok bramy otwierają się kamienne drzwi. Wszedł i zaraz potem skręcił w lewo i wąskim korytarzem dotarł do małego pokoju. Pokój jak wszystko na arenie był zbudowany z czarnej skały,znajdowało się na nim łóżko zrobione z drewna.
Przyszedł do niego Dark Knight.
- gratuluję mojemu zwycięzcy.
- daruj sobie powiedz jak pokonać tego smoka.
Dark knight musisz trawić go mieczem w serce znajdujące się w lewej piersi w tym miejscu nie ma pancerza i za wszelką cenę unikaj mrocznego ognia który zieję.
Minęło kilka godzin a przyszedł justin i powiedział. Koniec przerwy pora na walkę.
Sharon wyszedł na arenę i zobaczył nadlatującego smoka który wylądował na arenie. Altimo był wielki na 8 metrów miał czerwony tors i brzuch na plecach był cały czarny pokryty łuskami a na środku pleców wyrastały czarne kolce od karku aż do potężnego ogona. Miał potężne czarne skrzydła, 2 metrowe łapy przednie i tylne zakończone ostrymi pazurami i potężne ostre zęby.
Sharon spojrzał z przerażeniem na smoka i zauważył obok siebie jednego z justinów podającego mu miecz.
- Niech rozpocznie się walka - rzekł Altaron.
Sharon chwycił miecz do prawej ręki ale smok zaczął ziać ogniem w jego stronę ledwo zdołał uciec na lewo i znowu smok zaczął ziać ogniem. Sharon biegną w jego stronę i przedostał się pod nim z trudem omijając pazury. Smok uderzył ogniem lecz nie trafił Sharon wskoczył mu na ogon ale smok zaczął machać ogonem jednak sharon jakiś sposobem nie spadł i wpinał się po czarnych kolcach aż w końcu dotarł do jego głowy i przedostał się nad jego nos użył miecza aby oślepić smoka po krótkim czasie smok zrzucił go na skały po czym padł omal nie stracił przytomności. Smok został oślepiony więc pochylił paszczę i zaczął miotać ogniem na prawo i lewo. Sharon ockną się i zaczął na ślepo uciekać przed ogniem szybko podbiegał do smoka znajdował się tuż pod nim smok uderzył pazurem, lecz nie trafił wtedy sharon dźgnął go w serce po czym smok zaczynał się chwiać a następnie upadł na ziemię.
Altaron - oto zwycięzca nasz nowy władca Julian i w tej chwili wypuścił iskrę Juliana w stronę Sharona. Iskra zbliżyła się a następnie wleciała Sharonowi do brzucha.
Sharon czuł w sobie wielki przypływ mocy zaczął rosnąć a jego skóra stawała się twarda jak stal, zmienił się zaledwie w kilkanaście sekund i nigdy nie czuł w sobie takiej potęgi.
- Teraz jestem Julian wasz nowy władca a tłum justinów zaczął wiwatować.
Altaron - możesz wybrać się na podbój świata ludzi, lecz można teleportować tylko dwie osoby.
- Wybieram Dark Knighta - rzekł Julian
I obaj zostali tajemniczym sposobem teleportowani.
Edytowane przez As098 dnia 30-01-2016 21:05:26
 
Walsemore
Dobra, pobawię się w analizę krok po kroku.
1. BYŁA z czarnych kamieni i BYŁA wysoka [...]. Brama BYŁA... ujmij to inaczej w słowa
2. arenie miała kształt koloseum [...] wnętrze areny ma kształt okrągły - czyli dwa razy to samo, bo koloseum jest w istocie okrągłe.
3. były jakieś 8 metrów - tak nieformalne słowa źle wyglądają w narracji".
4. Chciałem nie pisać o interpunkcji, ale nie da się. Błagam, zachowuj jakiekolwiek zasady stosowania znaków interpunkcyjnych.

Tak poza tym to nie ma większych zastrzeżeń. Fabuła ciekawa, nieszablonowa. Podjąłeś się wyzwania opisu walki i szczerze mówiąc nieźle Ci to wyszło, a walki to zawsze trudno się opisuje...
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
As098
Epizod 2 Młodzi wojownicy część 1

Akcja rozgrywa się 1212 roku w chińskim mieście Tai kom Vigale.
Miasto było ogromne i mieszkały w nim miliony ludzi ze wszystkich stron było otoczone lasem i z zachodu były widoczne góry. Miasto cechowało bogactwo i dobrobyt zawdzięczało to złożom tajemniczego surowca nibiru, które było wydobywane w górach. W mieście stały głównie małe budynki mieszkalne zakończone były typowym czerwonym dachem w większych budynkach mieszkali tylko najbogatsi mieszkańcy. Brukowane ulice były z gładko ułożonych kamieni warto też dodać że pod miastem znajdowało się wiele podziemnych tuneli. Miasto miało jednak pewną wadę była to wysoka przestępczość często miały miejsce bójki i kradzieże wszystko to było za sprawą klanu purpurowej pięści. Do miasta trudno było się dostać prowadziła tylko jedna droga przez góry. Kupcy zazwyczaj wyjeżdżali żeby handlować nibirem który był pięć razy cenniejszy od złota.
Gdzieś we wschodniej części miasta mieszkało trzech przyjaciół Davis Woody Dennis poznali się w wieku 8 lat kiedy ich rodzice przybyli do miasta szukać nibiru. Mieli po 18 lat i pracowali w znajdującej się niedaleko restauracji której właścicielem był Jack
Tego dnia jak zwykle zjawili się Woody i Dennis w restauracji na czas wnętrze restauracji było pomalowane na czerwono było kilka żyrandoli i znajdowało się sześć stołów dla gości.
Godzinę później przyszedł Davis a jego przyjaciele zauważyli go i podbiegi do niego i powiedzieli.
- cześć Davis.
- cześć Dennis siema Woody mam nadzieję że szef nie zauważył mojego spóźnienia - zadrwił Davis.
Jednak Jack otworzył drzwi z kuchni zobaczył go:
- Davis spóźniłeś się do pracy za karę będziesz zmywał naczynia po gościach - powiedział Jack.
- ale
- żadnych ale, a wy nie stójcie jak kołki wracać do pracy jeden stoi na warcie a drugi pomaga mi gotować kluski.
- ja stoję na warcie - powiedział dumny z siebie Woody.
- czemu ? - spytał Dennis.
- bo umiem lepiej się bić - zadrwił Woody.
- no tak niech ci będzie
Nagle przez frontowe drzwi wszedł bandyta i miał do towarzystwa dwóch marków podeszli pewnym krokiem do Jacka który stał przy kasie. Jack spojrzał na nich i spytał.
- Co mogę podać ?
- Dziesięć dań chińszczyzny na wynos. - odezwał się bandit.
- To będzie sto yuanów
co oznaczało walutę chińską.
- hehe nie zamierzam płacić co więcej ty oddasz nam wszystko co masz w kasie albo moi umięśnieni koledzy przemodelują ci twarz zadrwił Bandit.
Jack zagwizdał a Davis, Woody i Dennis szybko przybiegli i stanęli tuż za nimi
- ja też mam swoich koleżków spójrzcie za siebie powiedział pewnym głosem - zadrwił Jack.
Bandit - więc tak pogrywasz obijemy twoich koleżków a potem ciebie i zabierzemy ci pieniądze a potem spalimy twoją knajpę.
Bandyta i markowie spojrzeli na młodych wojowników. Bandyta pstryknął palcami a markowie ruszyli do ataku. Pierwszy z nich ruszał pędem na Dennisa chciał go uderzyć z pięści ale Dennis odskoczył i oddał mu kopnięciem z wyskoku w twarz. Mark odleciał i uderzył głową roztrzaskując stolik. Mark wstał i próbował zaatakować lecz Denis punktował go kopnięciami aż padł. Drugi ruszył na Davisa próbował go złapać rękami lecz się przeturlał pod nim a kiedy się obrócił Davis wykonał Dragon punch
po czym mark padł na glebę. Bandit próbował uciec lecz natchnął się na Woodego który jednym uderzeniem powalił go na ziemie. Po walce bandyta i markowie uciekli.
- dobra jest już wieczór możecie iść do domu - powiedział Jack.
Wyszli z restauracji po czym umówili się że, pójdą do domu jak coś zjedzą to spotkają się w alejce aby potrenować sztuki walki.
Po jakimś czasie pojawili się w alejce znajdowała się tuż obok spalonego domu z którego zostały fundamenty była w zasadzie ślepą uliczką otoczoną betonem. Dennis pewny siebie powiedział:
- Davis walczymy - Wymiękasz
- dobra walczymy zobaczysz rozłożę cię na łopatki - powiedział Davis.
Woody staną tuż przy ścianie kiedy zaczęli walczyć. Najpierw napuścili na siebie dużo małych kulek które pozderzały się ze sobą. Davis pędził na Dennis i wymierzył cios ręką ale Dennis zblokował to nogą. Davis użył drugiej ręki i wykonał Dragon punch i trafił Dennisa ale ten odskoczył i wykonał kopnięcie z wyskoku. Davis uderzył o ścianę Dennis wytworzył cztery samonaprowadzające się kulki. Davis zignorował to podbiegł przeciwnika i wykonał salwę uderzeń ręką aż padł miał już zakończyć pojedynek ale kula uderzyła go w plecy aż padł na ziemię nie obejrzał się aż nadleciały pozostałe trzy i go trafiły. Davis był lekko oszołomiony wstał na nogi lecz Dennis wykonał salwę kopnięć i posłał go na glebę.
- Wygrałem z tobą drugi raz z rzędu.
Davis wstał mocno kręciło mu się w głowię ale szybko odzyskał siły.
- dziś miałem gorszy dzień narazie koledzy nie czekajcie na mnie pójdę na miasto trochę potrenuję - powiedział zmieszany Davis.
- jesteś pewny jest już ciemno a w mieście mnóstwo bandytów - rzekł Woody.
- Dam sobie rade nie martw się.
Edytowane przez As098 dnia 30-01-2016 21:14:35
 
Kuba4ful aka Senpai
Poprawka:
Tai Hom Village, nie "Tai kom Vigale" :D
Fabuła 1 epizodu była ciekawa, bo była jak Walsemore powiedział "nieszablonowa". Najbardziej podobał mi się opis walki ze smokiem :D.
Epizod 2 ocenię jak wydasz do niego wszystkie części xD.
 
Walsemore
Powiem tak - pomysł powieści, a przynajmniej pomysł świata Justinów jest bardzo dobry.
Jendakże wykonanie utworu - fatalne. Cyztanie tego to prawdziwa męczarnia.

Cóż, jest wiele do zrobienia. Przede wszystkim postaraj się o związek logiczny pomiędzy kolejnymi zdaniami, bo piszesz je jakby w oderwaniu od siebie. Napisz pierwsze zdanie, napisz drugie zdanie, a wtedy zobacz, czy nie ma między tymi zdaniami powtórzeń, czy ładnie ze sobą współgrają itp
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
KINGAdijanko
On i tak ma wyjebane w chuj na Wasze poprawki : D.
天道, Tendō
修羅道, Shuradō
人間道, Ningendō
畜生道, Chikushōdo
餓鬼道, Gakidō
地獄道, Jigokudō

"Jesteśmy Pain, jesteśmy Bogiem"
x1
 
As098
Epizod 2 Młodzi wojownicy część druga
Davis pożegnał się ze swoimi przyjaciółmi idąc w stronę miasta obejrzał się jeszcze raz za nimi i zobaczył ich twarze. Było już puźno ludzie zbierali się do swoich domów nie mineło kilka chwil a nie było w mieście żywej duszy. W mieście robiło się ciemno widać było jedynie piękny zachud słońca. Davis rozmyślał o swoim pojedynku z Dennisem zastanawiał się gdzie popełnił błąd i zdał sobię sprawę że zignorował wypuszczanie samonaprowadzających kulek przez Dennisa. W walce żaden ruch nie jest bezcelowy pomyślał. Postanowił wspiąć się na dach pobliskiego domu. Davis skoczył na beczki znajdujące się obok budynku a następnie podskoczył i złapał się za dach i wykonał salto i już znajdował się na dachu. Zauważył że, stąd może uważnie obserwować miasto. Zaczął biec po dachu na potem wykonywał skoki z jednego dachu na drugi to nie było trudne bo budynki znajdowały się blisko siebie. Ale nagle zauwarzył coś co przykuło jego uwagę.
Davis postanowił się schować za szczytem dachu by nie zostać zauważonym.
Patrzył przed siebie zobaczył ślepą uliczkę otoczoną betonem i na niej staruszka idącego do domu.
Nagle z za uliczki wyłoniła się grupa banditów i hunterów było ich w sumie dwunastu.
Jeden z banditów złapał staruszka za rękę i powiedział
-Pamiętasz o opłacie
-jakiej opłacie zapytał zdziwiony staruszek
- opłacie za twój dom chyba byś nie chciał byś by się spalił.
ale ja nic nie mam powiedział wystraszony dziadek
-no to masz kłopoty.
Davis chciał interweniować ale pojawiła się pewna postać trzymająca miecz w ręku. Jeden z banditów krzyknął
- To ten wariat z mieczem załatwmy go.
Bandyci nacierali i hunterzy napinali łuki do strzału. Wojownik z mieczem ruszał naprzód dwóch Banditów
do niego podbiegli lecz wojownik obydwu podbił mieczem do góry po czym bezładnie opadli na ziemię
czterech hunterów zaczęło strzelać z łuków wojownik czym prędzej przeturlał się pod strzałami a kiedy wstał
wykonał szarżę uderzeń mieczem pozostali biegli zmasowanym atakiem lecz to było bezcelowe
wojownik jednego po drugim podbijał do góry. Wojownik powiedział jestem Deep i załatwię was raz
na zawsze rozbójnicy uciekli jednak jeden z nich nie zdążył. Leżał na ziemi kiedy Deep miał mu wymierzyć
ostateczny cios. Davis czym prędzej ześlizgnął się z dachu po czym skoczył na ziemię
- Jakieś ostatnie słowo powiedział wściekle Deep już się zamachną ale Davis złapał go za rękę w której trzymał miecz
- Spoko wojowniku przecież ich pokonałeś odpuść im już zabijając go staniesz się taki sam jak oni.
- Odczep się ode mnie warkną Deep
- No nie uciekł możecie uciekać ale i tak was dopadnę ryknął Deep i ruszył w pościg za nimi.
Davis postanowił go śledzić wątpił w to czy on go posłucha.
Przeszedł zaledwie parę przecznic i zauważył że Deep znowu biję banditów jednak tym razem nie było
nikogo.
Tym razem nikogo nie chcieli okraść pomyślał Davis i ruszył pędem na Deepa który trzymał za fraki Bandyte
Davis szybko wykonał kopnięcie z wyskoku po czym przeciwnik padł na ziemię.
Davis rozejrzał się ta uliczka nie różniła się wyglądem od poprzedniej leżało na niej trzech nieprzytomnych
Banditów.
-Mówiłem że masz się uspokoić wykrzyknął Davis
- A ja mówiłem żebyś się odemnie odczepił ale chyba masz problemy ze słuchem więc wytłumaczę ci to
w inny sposub.
Davis zaatakował kilkoma małymi kulkami którę trafiły Deepa co go rozwścieczyło.
Depp wziął do ręki swój miecz zaczął nim wymachiwać ale Davis robił uniki i szybko odpowiedział kilkoma
uderzeniami pięścią Deep odskoczył zanim Davis zdążył wykonać ostatni cios. Tak byli zajęci walką ze
sobą że nie zauważyli Bandita który ich obserwował z za ściany. Davis i Depp biegli na siebie Davis
wykonał Dragon punch a Deep podskoczył i zamachnął mieczem. Miecz zderzył się z pięścią ich obydwu
odrzuciło na ziemię. Davis wstał poczuł lekki ból w prawej ręce mimo że wiedział że jak wykonuje ten
cios jego pięść stawała się niemal niezniszczalna. Deep nie marnował czasu podbiegł do Davisa i wykonał
szarżę jednak nie trafił. Davis natychmiast atakował kulkami które Deep zręcznie odbijał mieczem.
Davis szybko podbiegł by wykonać Dragon punch jednak nie zdążył bo Depp machnął mieczem i pomarańczowy
promień trafił Davisa w brzuch po czym upadł. Deep machnął mieczem ale zatrzymał go tuż przy szyi Davisa
No i widzisz po co było zaczynać. Chcesz rewanżu ? Spotkajmy się za dwa dni wieczorem w parku w centrum miasta.
Deep poszedł jakby nigdy nic Davis się podniósł i poszedł do domu miał już dość przygód na jeden dzień.
Bandit szybko się schował na jego szczęście nie został zauważony.
Ankan zawołał a wtedy przyleciał Jastrząb zatański który był dość powszechny w Chinach.
Bandit szybko wyjął kartkę którą trzymał w kieszeni wziął ołówek i napisał wiadomość po czym
powiedział - leć Ankal zanieś ją naszemu szefowi.
Przywódcą klanu purpurowej pięści był Kandral. Kandral przebywał w wysokim budynku który był
pomalowany na czerwono. Siedział na krześle i miał ułożone nogi na biurku wyglądał jak bandita ale
miał czarną opaskę na głowię. Naglę wleciał jastrząb przez okno i wylądował na biurku. Kandral szybko
przeczytał wiadomość
Wiem gdzie będzie Deep ten typ z mieczem za dwa dni wieczorem będzie w parku w centrum miasta a i Davis też tam
będzie
.
-Marhal zawołał
Wszedł przez drzwi Marhal był ogromny i bardzo mocno napakowany i co dziwne prawie nigdy się nie
męczył.
Mógłbyś wstawić większe drzwi nie mieszczę się w nich powiedział Markhal.
-masz zadanie
Markhal wziął wielki młot do ręki.
Deep i Davis będą za dwa dni wieczorem w parku w centrum miasta weź ze sobą trochę ludzi i
sprowadź ich żywych albo w kawałkach.
Na to czekałem powiedział Markhal i złowieszczo się uśmiechnął
Edytowane przez As098 dnia 16-11-2014 22:45:00
 
Ninja
Jak już coś piszesz to byś się chociaż o orto postarał.
Ale fabuła i sposób pisania nie są złe, pisz dalej :)
 
Walsemore
Popracuj nad ortografią, bo czytanie tego utworu męczy. Edytory tekstu podkreślają błędy, więc nie jest to trudne.
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
As098
Wszystkie błędy będą korygowane.
Wkrótce zakończenie Epizodu 2
część 3 i część 4
Edytowane przez As098 dnia 19-11-2014 14:57:41
 
As098
Epizod 2 Młodzi wojownicy część 3
Davis wracał do domu było już zupełnie ciemno więc wytworzył niebieską kulkę by oświetlić sobie drogę. Po walce z Deepem czuł lekki ból brzucha właśnie w to miejsce dostał pomarańczowym promieniem. Szedł przez miasto aż w końcu dotarł do domu. Jego dom wyglądał dokładnie tak samo jak inne domy w tym mieście poznał go tylko po tym że po prawej stronie drzwi było napisane 134 co służyło na znak adresu. Davis wyjął klucze z prawej kieszeni i otworzył drzwi zobaczył przedpokój znajdowały się tam trzy drzwi do pokoju do kuchni i do łazienki. Davis skręcił w lewo i otworzył drzwi po lewej znajdował się w swoim pokoju sięgnął do drugiej kieszeni wyjął krzemienie handytu które służyły do rozpalania ognia. Zapalił świece znajdującą się na stole i zobaczył swój pokój zobaczył białe ściany stół okno znajdujące się po lewej stronie i łóżko. Davis się położył i zastanowił się nad walką z Deepem i zdał sobie sprawę że znów dał się zaskoczyć i bez większego namysłu położył się spać.
Davis wstał rano ogarnął się i szybko ruszył do pracy wychodząc z domu pamiętał żeby zamknąć drzwi na klucz. Pędził najszybciej jak umiał by się nie spóźnić do pracy w końcu dotarł przed drzwi restauracji był zmęczony tym bieganiem. Przeszedł przed drzwi a przy kasie stał Jack
Jesteś już tym razem się nie spóźniłeś powiedział Jack. Podeszli do Davisa jego kumple i przedstawili mu nową znajomą.
-Hej Davis poznaj naszą nową kumpele Engel powiedział Woody.
-Cześć Engel
no cześć odpowiedziała.
-Engel była średniego wzrostu miała długie rude włosy niebieskie oczy czerwoną bluzkę i niebieskie spodnie.
-Dobra już się przywitaliście wracajcie do pracy rozkazał Jack.
-Dobra widzimy się po pracy powiedział Woody.
-No ok.
Po pracy Davis Woody o Dennis zaprosili Engel i wszyscy spotkali się w alejce jak to mieli w swoim zwyczaju trenowali sztuki walki.
- Dennis rewanż zaproponował Davis
- No dobra znowu cie pokonam stwierdził Dennis.
Engel i Woody stanęli przy ścianach.
Dennis szybko u uderzał kulkami które trafiły Davisa i posłały na glebę. Dennis nie zwlekał i szybko użył dwóch samonaprowadzających kulek. Davis szybko wstał wyczekał odpowiedni moment i odbił te kulki rękami. Kulki zawróciły i poleciały w stronę Dennisa czego się nie spodziewał odbił te kulki nogami ale Davis zdążył do niego podbiec i wykonał dragon punch. Dennis padł oszołomiony uderzeniem.
- Pokonałem cię powiedział Davis
- Nieźle podszkoliłeś się nieco stwierdził Woody
Dennis nic nie odpowiedział nie mógł się pogodzić z porażką wstał jakby nigdy nic i pogratulował.
- Idziemy na miasto idziesz z nami zapytał Woody.
-nie ja tu zostanę i potrenuję
- Jak sobie chcesz
Davis pożegnał się z przyjaciółmi i rozpoczął trening trenował przede wszystkim uderzenia pięściami i dragon punch wiedział że w wkrótce ma rewanż z Deepem i intensywnie trenował kiedy była już noc wrócił do domu i położył się spać. Następny dzień spędzili w pracy tak jak zwykle i znowu się spotkali w alejce. Odbyli trening po czym Davis rzekł
- Ja idę się przejść na miasto
Davis pożegnał się z przyjaciółmi i ruszył przed siebie myślał o swojej ostatniej walki z Deepem i postanowił sobie że tym razem nie da się zaskoczyć. Idąc wieczorem przez miasto widział je dokładnie tak samo jak ostatnio zachód słońca czerwone domy i puste drogi. Dotarł do parku zauważył że był otoczony żelaznym ogrodzeniem a brama była otwarta. W parku znajdowało się wiele liściastych drzew w połączeniu z zieloną trawą dawało do dobre połączenie. Znajdowało się tam kilka wielkich kamieni a pośrodku znajdował się malutki stawek.
-Jednak przyszedłeś a już myślałem że wymiękniesz zadrwił Deep.
-Tym razem to ty będziesz leżał na ziemi powiedział Davis.
Obydwaj stanęli na przeciwko siebie i mierzyli się wzrokiem. Ruszyli naprzeciwko siebie Deep użył pomarańczowego promienia lecz Davis odskoczył na prawo i zaczął atakować kulkami Deep użył szarży co skutecznie odbijało kulki już miał trafić Davisa mieczem ale on podstawił mu nogę. Deep wstał na nogi i zaczął pełen gniewu machać mieczem na prawo i lewo ale nie mógł trafić. Davis wyczekał odpowiedni moment i uderzył pięściami co posłało Deepa na glebę.
-Ja też nie lubię klanu purpurowej pięści ale jak uspokoisz możemy coś ustalić zaproponował Davis.
-Daruj sobie nie wiesz o co w tym chodzi.
-To mów.
-Kiedy byłem jeszcze dzieckiem klan purpurowej pięści wymuszał pieniądze od mojego ojca. Ojciec im nie zapłacił więc spalili nasz dom zostałem przez nich sierotą w wieku ośmiu lat. Wychował mnie mój dziadek który dał mi ten miecz abym przestał się bać. Poprzysiągłem zemstę nie spocznę dopóki ostatni nie wyląduje w lochu lub nie zginie z mojej ręki.
-Wielkie słowa powiedział Markhal
Davis i Deep rozejrzeli się a z za drzew wyłoniło się mnóstwo banditów hunterów i marków. Kilka metrów za sobą zobaczyli napakowanego olbrzyma stojący obok jego markowie sięgali mu zaledwie do ramienia.
- Szufla Deep znowu się spotykamy no nie.
-Co to za mutant zapytał Davis
-Marhal to najlepszy wojownik klanu purpurowej pięści odpowiedział Deep.
-Do ataku zawołał Markhal.
Bandyci ruszyli do ataku a hunterzy napinali łuki do strzału. Pierwsi ruszyli w stronę Davisa który wykonał Dragon punch Markhal podbiegł w jego stronę i zamachną się swoim potężnym młotem już miał zmiażdżyć Davisa lecz Deep odepchną go.
-uważaj!
Markhal uderzył w ziemię młotem aż było czuć wstrząs uderzenia. Davis zdał sobie sprawę że Deep uratował mu życie. Próbowali się bronić ale ich było zbyt wielu.
-Davis uciekaj ja ich na jakiś czas zajmę.
Davis uciekł z parku mknąc przed siebie. Deep został sam na sam z Markhalem. Markhal zamachną się swoim młotem Deep próbował to zablokować mieczem lecz cios był zbyt silny i uderzył Deepa który się odbił od ciosu uderzył w drzewo i stracił przytomność.
-Zabiorę go do naszej bazy a wy macie mi wyśledzić Davisa nie mógł uciec daleko.
 
Walsemore
dostał pomarańczowym promieniem. - wysil się na poważniejszą narrację
po prawej stronie drzwi było napisane 134 co służyło na znak adresu - zaiste przebiegłe. Nie mogłeś napisać po prostu, że poznał swój dom po numerze?

Błagam, zachowaj interpunkcję.

krzemienie handytu które służyły do rozpalania ognia. - krzemienie ze swej istoty służą do krzesania ognia... no, chyba, że krzemienie handytu są szczególne
i zobaczył swój pokój zobaczył - gdybyś po napisaniu choć raz przeczytał to, co napisałeś, coś takiego by nie przeszło, więc doprawdy: po napisaniu rozdziału przeczytaj go, by wyłapać takie najbardziej oczywiste błędy

Nie skupiaj się na tak dokładnym opisywaniu tak nieistotnych rzeczy jak układ pokoi w domu Davisa

w połączeniu z zieloną trawą dawało do dobre połączenie. - doprawdy?
Znajdowało się tam kilka wielkich kamieni a pośrodku znajdował się malutki stawek. - powtórzenie
Davis uciekł z parku mknąc przed siebie. - a może uciekał, spacerując?
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
As098
Epizod 2 młodzi wojownicy część 4
Davis uciekał biegł jak najszybciej przed siebie obejrzał się a tuż za nim gonią go hordy banditów. Próbował ich zgubić skręcając lecz nie udało mu się trafił w ślepy zaułek spojrzał przed siebie i zobaczył hordę przeciwników poczuł silny strach było ich zbyt wielu by sam mógł ich pokonać.
Nagle z za dachu sąsiedniego budynku wyskoczyli Dennis Woody i Engel
- Jak mnie znaleźliście ? - zapytał Davis
- Domyśliliśmy się że coś jest nie tak więc postanowiliśmy cię śledzić i jak widać masz sporę kłopoty - Powiedział Woody.
-Będziesz musiał nam to wyjaśnić powiedział Dennis.
- Engel schowaj się za nami powiedział Woody.
Wojownicy i bandyci stali na przeciwko siebie aż wśród bandytów jeden z marków zawołał.
-Do ataku.
Wszyscy ruszyli pędem na przeciwko siebie. Woody pędził w ich stronę i szybko wykonał Tiger Dash co obaliło kilku przeciwników po wykonaniu ataku Woody szybko się teleportował aby uniknąć trafienia. Davis i Dennis atakowali małymi kulkami co obalało kolejnych banditów a kiedy podbiegli Dennis uderzał kopnięciami co obalało każdego bandita który podszedł. Davis bez większego zastanowienia użył Dragon punch i kolejni bandyci padli. Zostało już tylko trzech marków którzy bez większego namysłu biegli przed siebie Woody wykonał Tiger Dash i wszyscy padli na ziemię zdali sobie sprawę że nie mają szans więc uciekli.
-Zaraz wam wszystko wyjaśnię - powiedział Davis po czym wszystko im wyjaśnił.
-On cię okładał mieczem a ty chcesz go ratować ? - zapytał Dennis.
-Przez nich został sierotą wierzę że to dobry człowiek.
-Chyba wiem gdzie go szukać powiedziała Engel.
Deep obudził się czuł jak bolą go wszystkie kości. Rozejrzał się zobaczył że znajduję się w podziemnym lochu był cały wykonany z kamieni a z jednej strony znajdowały się kraty a pośrodku były żelazne drzwi. Na suficie świecił kryształ nibiru który dawał dobre oświetlenie. Zauważył pewną osobę siedzącą na ławce która zapytała.
-Jak masz na imię ?
- Jestem Deep.
- A ja John siedzę w tym lochu od miesiąca jestem czarodziejem pochodzę z Indii pracowałem w wierzy magów odkryłem dziwną anomalię energii którą badałem przez półtora roku aż w końcu odkryłem że to teleport ze świata demonów co oznacza jedno powrót Juliana potwora który ma zniszczyć nasz świat. Napisałem list do mojego przyjaciela Henrego a następnie wyruszyłem do Chin miałem się z nim spotkać w tym mieście by razem wyruszyć do pałacu cesarza i przedstawić moje odkrycie. Jednak jak tylko dotarłem do miasta zostałem napadnięty i ogłuszony wtrącono mnie tutaj a chcą wymusić od mojego przyjaciela dużo pieniędzy za moją wolność.
-A ja tu siedzę bo wdawałem się w bójki z tymi bandziorami ale co tu opowiadać.
Engel prowadziła Davisa Woodego i Dennisa przez kolejne uliczki aż w końcu dotarli w ślepy zaułek. Engel przeszła na prawo w stronę opuszczonego budynku który wyglądał jakby miał się zawalić szukała tajnego przejścia i sprawdzała kolejne cegły.
Aż w końcu Engel przesunęła jedną z nich ściany muru zaczęły się przesuwać i ukazało się przejście do tunelu. Tunel prowadził krętymi schodami w dół a na ściana były poprzyczepiane kryształy nibiru. Bez większego zastanowienia zeszli na dół przeszli długą drogę zeszli co najmniej kilka metrów w głąb ziemi pojawiło się rozwidlenie.
-Za mną zawołała Engel.
Dennis i Woody bez namysłu poszli za nią w lewo do kolejnego tunelu Davis postanowił jednak skręcić w prawo miał przeczucie że coś jest nie tak. Szedł krętym korytarzem aż pojawiło się przed nim kolejne rozwidlenie z prawego korytarza było słychać rozmowę. Davis skręcił w prawo szedł przed siebie i ponownie skręcił w prawo zobaczył dwóch banditów stojących przy jakiś drzwiach. Davis szybko podbiegł do jednego z nich i ogłuszył silnym uderzeniem pięścią drugi z nich zamachną się do ciosu lecz nie zdążył bo Davis szybko go ogłuszył. Jeden z banditów leżących na ziemi miał przy sobie klucze Davis podniósł je i otworzył drzwi. Ujrzał przed sobą pokój nie było oświetlenia więc Davis wytworzył kule energii. Pokój wyglądał jak malutki magazyn był wypełniony różnymi gratami zobaczył pośród nich miecz Deepa a obok niego coś w rodzaju różdżki i wziął obydwa przedmioty. Davis zawrócił się doszedł ponownie do rozwidlenia i wybrał następny korytarz udał się nim i ujrzał Deepa siedzącego w lochu podbiegł i wziął klucz który schował do kieszeni i otworzył drzwi.
- Jednak przyszedłeś mnie uwolnić ale jak mnie znalazłeś ? Zapytał Deep.
-Mniejsza o to odpowiedział Davis.
-A ciebie jeszcze nie znam - powiedział Davis do stojącej obok Deepa osoby
-Jestem John - odpowiedział
- Mam twój miecz Deep i znalazłem coś jeszcze
- to jest moje odpowiedział John.
- Chodźcie za mną zawołał Davis.
Dennis i Woody szli za Engel cały czas schodzili schodami w dół w końcu doszli do pomieszczenia a na przeciwko nich znajdowały się drzwi otworzyli je i weszli do środka było tam zupełnie ciemno nagle usłyszeli że ktoś zamyka drzwi a nagle kryształy nibiru zaczęły świecić zauważyli ze zostali otoczeni przez hordę przeciwników pomieszczenie w którym byli było ogromne zbudowane z szarych kamieni a przy suficie znajdowały się ogromne stalowe belki i kryształy nibiru które były do nich poprzyczepiane a przy suficie nad belkami znajdowało się kilka tuneli.
-Wpadliście prosto w moją pułapkę - powiedział Kandral
-Jesteście tacy naiwni - powiedziała Engel
Z grona banditów wyszedł Markhal i powiedział
-Zmiażdżę was heh ale gdzie jest Davis ?
Nagle drzwi od pomieszczenia zostały zniszczone a potem weszli Deep Davis i John.
- Mam nadzieję że się nie spóźniliśmy powiedział Davis po czym podbiegli do Woodego i Dennisa.
- Wykończyć ich zawołał Kandral.
Bandyci ruszyli do zmasowanego ataku John czym prędzej wytworzył kilka energetycznych dysków a Woody podbiegł i użył Tiger Dash i skoczył wprost na przeciwników. Davis i Dennis ustali plecami do siebie i atakowali podbiegających przeciwników.
Podbiegło kilku marków Deep bez wahania użył szarży także nadbiegali w jego stronę hunterzy napinali swoje łuki do strzału nagle obok Deepa pojawił się Woody podbiegł i kilkoma kopniakami obalił ich. Nagle w ich stronę wyskoczył Markhal pojawił się tuż obok Woodego i szybko uderzył go po czym padł.
-Może rewanż - powiedział Deep
Markhal podbiegł w jego stronę i zamachną się swoim młotem jakimś sposobem Deepowi udało się odskoczyć od ciosu i wykonał skok z cięciem który Markhal zablokował młotem następnie oddał silnym uderzeniem lewą ręką aż Deep padł na ziemie. Markhal zamachną się swoim młotem jednak Deepowi udało się uciec od ciosu. Davis i Dennis ale hunterzy zaczęli do nich strzelać więc musieli się rozdzielić. Trzech marków podbiegło do Dennisa który próbował to zablokować lecz nie dał rady i markowie posłali go na ziemie. Deep walczył z Marhalem próbował wykonać skok z cięciem ale Markhal złapał go rzucił na ziemie i zamachną się swoim młotem wtedy strzała z łuku zniszczyła jego metalową część. Za zniszczonymi drzwiami pojawił się Henry użył czerech wzmacnianych strzał i obalił dwie belki które spadły na banditów. Po pojawieniu się Henrego walka nie trwała zbyt długo wojownicy bez problemu poradzili sobie z bandytami został tylko Markhal. Markhal i Deep stali naprzeciwko siebie Deep szybko użył szarży a Henry wystrzelił wzmacnianą strzałę która roztrzaskała się na Markhalu nie przebijając go jednak stracił przytomność. Po walce młodzi wojownicy wyszli na powierzchnię niektórzy zastanawiali się jak Henry ich znalazł ale to było nieważne ważne że było po wszystkim.
Kandral odzyskał przytomność po godzinie od czasu walki część banditów także oprzytomniała.
-Czy ja dowodzę bandą nieudaczników musi być ktoś kto jest w stanie ich pokonać.
-Tak się składa że jest.
Usłyszeli głos po czy zobaczyli Juliana który zeskoczył z belki na ziemię.
-Mogę to załatwić ale najpierw musisz wykraść dla mnie pewien artefakt - powiedział Julian.
Edytowane przez As098 dnia 28-11-2014 00:55:54
 
Gadomek19
Fajne,pisz dalej...ale blagam stawiaj przecinki dead
Si vis pacem, para bellum
---------------------------
Zacytuję coś z książki którą przeczytałem kiedyś tam(...)
Ja mam fajny cytat
"chuj kurwa wyłączam laptopa bo nikt nie chce ze mną grać w lfa"
 
Walsemore
No, jest coraz lepiej.
Fabule nie można nic zarzucić i widzę, że jednak poprawiałeś gramatykę, ale weź choć chwilę zastanów się nad interpunkcją.
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
Kuba4ful aka Senpai
Więcej, więcej i więcej! Przyciągnęło mnie bardziej niż Mali Wojownicy (a Mali Wojownicy było na 2 miejscu mojego top 3 opowiadań LF2 (pierwszy był Dobry Julian a trzeci Legenda LF2, teraz przeskoczyłeś Małych Wojowników i jesteś na 2 miejscu :D)).
 
As098
Epizod 3 Moc żywiołów część 1
Kandral spojrzał na Juliana widział Wysokiego, potężnego wojownika w czarnej masce i czerwonymi oczami. Rozejrzał się i zauważył że niemal wszyscy zdążyli wstać i odzyskać siły po przegranej walce.
-A ja słyszałem o tobie ty podobno jesteś Julian władca demonów. O twojej mocy krążą legendy, ale ja nie należę do ludzi którzy wierzą w mity. Markhal sprawdź go.
Markhal zacisnął pięści to było niezwykłe jak szybko odzyskał siły, wybiegł z tłumu banditów i pędził na Juliana który bez zwłoki teleportował się kilka metrów dalej od niego i pędem ruszył w jego stronę. Obydwaj biegli naprzeciwko siebie Markhal zamachną się prawą ręką do ciosu, Julian zrobił to samo ich pięści zderzyły się aż było słychać huk uderzenia. Markhal zamachną się do kolejnego ciosu, lecz Julian szybko wykonał unik i uderzył pięścią a następnie wykonał wykop. Markhal leżał na ziemi a Julian szybko wytworzył cztery czaszki które go ogłuszyły.
-Ktoś jeszcze chce się ze mną zmierzyć ?
-Może spróbujcie wszyscy naraz ?
Wszyscy zamilkli nigdy nie widzieli żeby ktoś tak szybko pokonał Markhala nagle z za zniszczonych drzwi pojawił się Dark Knight.
-Stać on jest ze mną -powiedział Julian
-Julian mogę pomówić z tobą na osobności ?
-Julian skąd ty ich wytrzasnąłeś ?
-Walczyli z jakimiś wojownikami i przegrali, przecież wiesz że potrzebujemy kogoś kto wykradnie artefakt kazandu żeby odebrać moc Firenowi i Freezowi aby otworzyć portal do naszego świata.
- Niech ci będzie po za tym jeśli chcesz ich schwytać należy sprawnie przygotować zasadzkę.
Obaj skończyli rozmowę po czy podeszli do Kandrala a rycerz zaczął mówić.
-Posłuchajcie przede wszystkim podzielimy się na dwie ekipy. Ekipa pierwsza musi się udać do klasztoru Shaolin i wykraść artefakt kule kazandu, ekipa druga musi odnaleźć i zgładzić firena i freeze oba warunki muszą zostać spełnione.
-Wy zdobądźcie artefakt a Julian będzie walczył z władcami żywiołów.
W zachodniej części miasta mieszkało dwóch braci Firen i Freeze mieszkali oni w małym domku niedaleko klasztoru shaolin. Firen jak zwykle obudził się wcześnie rano rozejrzał się po pokoju, był mały ściany były pomalowane na niebiesko miał podłogę z szczelnie ułożonych desek a środku znajdował się mały stolik. Wstał i podszedł do swojego śpiącego brata.
-Wstawaj śpiochu nie możemy się spóźnić na trening u mistrza Monka, nie chce znowu robić pompek za kare - rzekł Firen.
Frezze otworzył oczy i wstał z łóżka, czuł się bardzo śpiący, lecz po chwili się rozbudził.
-Dobra już wstaje - odpowiedział Freeze.
W końcu obydwaj przygotowali się do wyjścia po czym wyszli z domu i ruszyli w stronę klasztoru shaolin. Obydwaj dotarli do bramy wejściowej placu Firen wyjął klucze po czym otworzył bramę. Zobaczyli przed sobą wielki plac treningowy miał tor przeszkód, manekiny treningowe i arenę przeznaczoną do sparingów. Pośrodku stał klasztor shaolin był to wielki budynek miał czarny dach, czerwone ściany a nad drzwiami znajdował się symbol jin jan. Firen i Freeze bez pośpiechu weszli do klasztoru
i zamknęli za sobą drzwi. Wnętrze klasztoru było pokryte folią kseronową ponieważ niedawno był przeprowadzany remont. Poszli dalej i otworzyli następne drzwi i zobaczyli Rudolfa i mistrza Monka.
-Jeśli chcesz się sklonować musisz skupić swoją wewnętrzną energie czi - powiedział Monk.
Rudolf zamknął oczy i złożył ręce już miał się sklonować kiedy rozproszył go głos.
- Siema Rudolf, jak tam ci idą treningi - powiedział Firen
- Ach, już miałem się sklonować a ty mi przerwałeś - odpowiedział Rudolf.
- Choć raz nie moja wina - rzekł Freeze
-Jesteście już szybko przebierajcie się w kimona i rozpoczynajcie trening - odpowiedział Monk.
Bracia szybko się przebrali w kimona które wisiały na wieszaku.
- Kolejny trening może tym razem znowu połączymy się w Firzena - powiedział Freeze.
- O nie pozwole wam przynajmniej w moim klasztorze, pamiętacie co było ostatnim razem.
- A pamiętam to było dwa miesiące temu jak byliśmy w klasztorze wbiegliśmy na siebie i połączyliśmy się w Firzena i wytworzyliśmy potężną eksplozję niemal klasztor się zawalił - powiedział Firen
- Remont kosztował mnie pięć tysięcy yuanów dlatego nie będzie łączyć się w Firzena albowiem musicie dobrze zrozumieć wasze moce - powiedział Monk.
Firen i Freeze spojrzeli na siebie aż trudno im było przyznać że Monk ma racje, ledwo co panowali nad swoimi mocami nie mówiąc już o potędze firzena.
-Chodźmy wszyscy na plac czas rozpocząć nasz trening - powiedział Monk
Bez większej zwłoki wszyscy wyszli na zewnątrz. Rozpoczęli trening na początek zawsze były podstawowe ćwiczenia bieganie i gimnastyka. Monk uważnie obserwował swoich uczniów zwłaszcza Firena i Freeze wiedział że muszą się jeszcze wiele nauczyć muszą zwłaszcza opanować fuzje w Firzena i opanować jego moce. Albowiem Monk miał przeczucie że nadchodzi wojna która zmieni ten świat tak że nic nie będzie takie jak dawniej.
- Dziś będziecie trenować na manekinach - powiedział Monk.
Uczniowie podeszli do manekinów zgodzie z poleceniem Monka bracia żywiołów atakowali swoimi kulkami a Rudolf rzucał shurikenami.
Tego dnia Deep siedział w domu Davisa i razem z nim jadł obiad zdążył już bowiem zaprzyjaźnić się z młodymi wojownikami jednak, Deep najwięcej czasu spędzał z Davisem. Nagle ktoś zapukał do drzwi Davis bez zastanowienia podszedł do nich i otworzył drzwi. Ku jego zdziwieniu nikogo nie było jednak na ziemi przy drzwiach leżał list Davis podniósł go i zobaczył że jest zaadresowany do Deepa, więc szybko przekazał mu go. Deep trzymał w rękach list po czym go otworzył a potem przeczytał.
Drogi wnuku przekazałam ci niezwykły miecz który był przekazywany w naszej rodzinie z pokolenia na pokolenie jednak musisz wiedzieć że posiada niezwykłą moc której nie sposób zrozumieć udaj się do klasztoru shaolin bo tylko mistrz Monk może ci wyjaśnić jego tajemnice.
- Davis przyszedł list od mojego dziadka mówił żebym udał się do klasztoru shaolin.
Deep bez zastanowienia wyszedł z domu i udał się w stronę klasztoru zastanawiał się nad słowami swojego dziadka miał ten miecz od lat nie widział w nim nic niezwykłego poza tym że świeci się na czerwono przy uderzeniach. Dotarł do klasztoru i zapukał do bramy.
uczniowie Monka mieli przerwę w czasie treningu i siedzieli na małej sali. Usłyszeli pukanie do drzwi, Monk poszedł aby je otworzyć i zobaczył Deepa.
- Jestem Deep mój dziadek napisał mi list abym przyszedł do ciebie podobno wiesz coś o moim mieczu.
-Wejdź do środka - powiedział Monk.
Deep wszedł do środka a następnie do małej sali gdzie byli uczniowie byli zdziwieni na widok gościa, lecz nic nie mówili.
- Mogę dostać na chwilę twój miecz ?
Deep przekazał miecz dla Monka nagle stało się coś niezwykłego ostrze miecza zaczęło świecić silnym, białym blaskiem i było na nim widać dziwne symbole.
- To niemożliwe to jest miecz Eltariatu nie sądziłem, że jeszcze istnieje.
- Ten miecz okrywa legenda którą musicie wszyscy usłyszeć - powiedział Monk.
Edytowane przez As098 dnia 28-01-2016 23:03:09
 
Walsemore
No, fabuła jest bardzo ciekawa, ale nie mogę pogodzić się z interpunkcją. Styl pisania wykazuje pewną poprawę, albo to przynajmniej moje myślenie życzeniowe.
Czekam na dalsze części!
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
Przejdź do forum:
Copyright © LF2 PC 2003-2018