Little Fighter Polish Center - Forum dyskusyjne: Początek
Facebook
Youtube
 Zobacz temat
Little Fighter Polish Center » Artykuły » Opowiadania
 Drukuj temat
Początek
KINGAdijanko
Rozdział 1 - twierdza
23 maja 1510r Chiny.
-Szybciej Jeff, nie mamy całego dnia! Musimy zbadać te cholerną twierdze! - ryknął Simmons
-Spokojnie, twierdza jest już niedaleko
-O byś nie kłamał!
5 minut później...
-No, widzisz? Już jesteśmy - powiedział spokojnym głosem Jeff - Troszkę jest straszna, nie?
-Po prostu się cykasz
-To wchodzimy?
-Wchodzimy!
Kiedy weszli do środka, zdziwily się. Wszystko było w idealnym stanie, pochodnie się paliły, kurz co prawda był ale mało go było. Gdyby perfekcyjna pani domu tam weszła, to biała rękawiczka miałaby lekki odcień szarego.
-Dziwnie tu jest - powiedział Simmons z lekką barwą strachu w głosie
-Ta
-Dobra, ja idę na dół, do lochów, a ty idź na góre. Za godzine się tu spotykamy - powiedział Jeff
-Dobra
Jeff, który szedł do lochów, w połowie drogi usłyszał krzyk, krzyk swojego kolegi. Po tym jak to usłyszał zaczął biegnąć do wyjścia. Przed wyjściem zauważył Firzena.
-Witam pana, jestem Firzen - powiedział spokojnie
-Och, jak miło, ale mogę wyjść z tej twierdzy? - powiedział przestraszony Jeff
-Jest mi przykro, ale nie możesz. Ci, którzy weszli do tej wieży, nie mogą wyjść z niej żywi, lecz jest jedno rozwiązanie.
-Jakie? - powiedział Jeff z odrobiną nadziei
-Zostaniesz przemieniony w Justina i będziesz służyć Wielkiemu Panu!
-Zgadzam się...
Po jego słowach Firzen go przemienił. Na zawsze...
天道, Tendō
修羅道, Shuradō
人間道, Ningendō
畜生道, Chikushōdo
餓鬼道, Gakidō
地獄道, Jigokudō

"Jesteśmy Pain, jesteśmy Bogiem"
x1 x1
 
Ananasik
Niezłe to z perfekcyjną panią domu, ale zbytnio odboegaod kontekstu
Oskar 2014 - Najlepsze Opowiadanie
 
Walsemore
Wiesz, powiem Ci tak, wg mnie to jest oryginalny, niestandardowy styl Adijanko, który lubi sobie odbiec od kontekstu :>
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
Shade
Heh, dobre to z perfekcyjną panią domu ;D pisz dalej
 
http://supremesquad.forumpolish.com
KINGAdijanko
Rozdział 2 - Spotkanie
15 marca 1511r Chiny
"Uwaga! Zagineło dwóch palladynów: Jeff i Simmons. Ci, którzy wiedzą gdzie są, są zmuszeni powiedzieć, gdzie się znajdują". Połowa królestwa zaczęła ich szukać. Niektórzy szukali dla pieniędzy, a jedni bezinteresownie. Zaintrygowany tymi poszukiwaniami Louis, książe Etoni, postanowił pomówić z królem, lecz został odesłany. Jako że król nie chciał z nim rozmawiać, wrócił do swojego królestwa. Z niedaleka widział wspaniałe pasma gór królestwa, które były mu bliskie. Zawsze jak był smutny szedł tam, żeby się uspokoić, żeby przemysleć ważne sprawy w jego życiu. Do czasu kiedy zmarła jego matka. To był cios w jego serce. Więcej do nich nie wrócił. Zawsze jak na nie patrzał, to przypominały mu się czasy dzieciństwa, które spędził z matką. Kiedy był u bram swego królestwa, wszyscy się cieszyli na widok Louisa, bo był dobrym księciem. Po tym jak wszedł do komnaty królewskiej generał armii, Dereck von Lachen-machen, powiedział mu, że jego ojciec nie żyje. Zginął od istoty która miała ciemną karnację skóry. Po tych słowach Louuis popadłby w depresje, gdyby nie jego najlepszy przyjaciel Henry, który go pocieszył. Choć rzadko się spotykali, to byli w dobrych stosunkach.
-Dziękuje ci Henry.
-A tam, nie masz mi za co dziękować.
-A właśnie, że mam. Zawsze mi pomagasz, nieważne gdziebyśmy byli, i tak mi pomożesz dobrym słowem.
-No tak, ale i tak nie masz mi za co dziękować.
-Wiesz coś o tej osobie, która zabiła mego ojca?
-Niestety wiem. To był Justin. Jest ich wielu, służą Wielkiemu Panu.
-Jakiemu Wielkiemu Panu?!
-Nic więcej nie wiem. Przykro mi.
Po tych słowach Henry szedł do drzwi.
-Ej Henry! - krzyknął Louis
-Co?
-Jeszcze raz, dziękuje ci za tą rozmowę.
Henry się nie odwrócił i poszedł.
Około godziny 17 poszedł do biblioteki ojca, żeby się czegoś dowiedzieć. Nie znalazł nic ciekawego, lecz zainteresował go pamiętnik, który był otwarty. Było tam napisane: ,,Nie zamierzam czekać aż oni nas zaatakują, bo to my ich zaatakujemy! Zdobędę wystarczającą ilość i wyruszam. Nie chce żyć w strachu! Czas pokazać Wielkiemu Panu, że Etonia to nie byle królestwo, które będzie się go bało. Zrobie wszystko, żeby go pokonać! Będę walczył do ostatniego żołnierza, do ostatniej kropli mej krwi! Niech wie, że się poddam póki jeszcze żyje!". Louisowi pokazał się uśmiech na twarzy. Po tym jak wyszedł z biblioteki, skierował się do generała. Spytał się go, czy wie coś więcej o zabójcy swojego ojca, lecz generał nic więcej nie wiedział. To wszystko wydawało się Louisowi dziwne, jakby nie z tej Ziemi. Poszedł na góry, na których dawno nie był. Przemyślał wszystko i stwierdził, że tak nie może być. Sługa Wielkiego Pana zabił jego ojca. Nie chcąc być dłużnym, Louis chciał zabić Wielkiego Pana. Louis zaczął wstawać kiedy nagle zauważył postać w cieniu.
-Witaj -powiedział spokojnym głosem
Kiedy wyszedł z cienia Louis się na prawdę zdziwił.
-Tylko nie ty...


Rozkręcam się!
天道, Tendō
修羅道, Shuradō
人間道, Ningendō
畜生道, Chikushōdo
餓鬼道, Gakidō
地獄道, Jigokudō

"Jesteśmy Pain, jesteśmy Bogiem"
x1 x1
 
Shade
No no, jaki talent pisarski się objawił! Chlopie, czemu wcześniej nie pisałeś?
Mi opowiadanie, szczególnie rozdział 2 bardzo przypadło do gustu, czekam na dalsze części, bo ciekawie piszesz i masz dobry styl ;p
 
http://supremesquad.forumpolish.com
Kuba4ful aka Senpai
Unikaj powtórzeń
Jako że król nie chciał z nim rozmawiać, wrócił do swojego królestwa. Z niedaleka widział wspaniałe pasma gór królestwa

A tak to opowiadanie fajne, pisz dalej ;)
 
KINGAdijanko
Rozdział 3 - Sen przeznaczenia
-Chciałbym cie przeprosić...
-Po tylu latach?!
-To nie moja wina, że się wstydziłem was przeprosić. Wstydziłem się i nadal się wstydze tego co zrobiłem.
-Dobra, wybaczam ci, lecz odejdź stąd.
-Dlaczego?
-To nie czas na rozmowy! Przyjdź jutro, po południu.
-Powiesz mi dlaczego?
-Jutro się dowiesz, a teraz idź!
Choć się buntował później, kuzyn Louisa poszedł, a Louis wrócił do zamku. Była już wtedy późna godzina,
więc poszedł spać.
-A nie! zostawcie mnie! - krzyczał Louis podczas snu.
Louis poszedł z rana do swojej koleżanki Jan, która była wróżbitką. Miała dużą moc niczym wróżbita Maciej.
-Byłem w jakieś twierdzy, w sali tronowej. Na końcu sali był on, Wielki Pan. Nie wiem co o tym myśleć. Pomożesz mi?
-O tak, to był sen przeznaczenia. Są 3 rodzaje snu: normalny, śmierci i przeznaczenia. Ty miałeś akurat sen przeznaczenia.
Pokazuje on, co będzie w przyszłości, niedalekiej przyszłości.
-Czyli będę zaniedługo z nim walczył?! Nie jestem przygotowany! Nawet nie wiedziałem, że będę z nim walczył!
-To twoje przeznaczenie! Przeznaczeniem swojego ojca było zaczęcie tej wojny, a twoim przeznaczeniem jest wygranie tej wojny.
Lecz potrzebujesz kompanów, którzy pomogą ci ją wygrać.
-Dziękuje ci za pomoc Jan. Ile mam ci zapłacić?
-To było na koszt firmy.
Louis po tym jak wrócił poszedł od razu do rodzinnej biblioteki, żeby się dowiedzieć czegoś o Wielkim Panie.
Znalazł w jednej z książek mały skrawek opisujący Wielkiego Pana. Było tam napisane:
,,Był niegdyś aniołem. Pewnego dnia został schwytany i porwany do piekła.
Urwano mu skrzydła, co sprawiło mu to niewyobrażalny ból. Był torturowany. Po kilku latach
tortur oszalał. Lucyfer się z tego cieszył. Dał mu moc, żeby pogrążył świat w mroku"
To, co pisało na tej kartce go zszokowało. Nie spodziewałby się, że Wielki Pan był kiedyś
aniołem.
-Generale, wyślij patrol do twierdzy Wielkiego Pana.
-Tak jest!
-Czas się z nim rozprawić. Za mego ojca...
W międzyczasie
-Firzen, ludzie od syna Alberta idą. Wiesz co z nimi zrobić.
-Oczywiście panie.

@Kuba4ful, to był podstawowy błąd :P
天道, Tendō
修羅道, Shuradō
人間道, Ningendō
畜生道, Chikushōdo
餓鬼道, Gakidō
地獄道, Jigokudō

"Jesteśmy Pain, jesteśmy Bogiem"
x1 x1
 
Shade
Miała dużą moc niczym wróżbita Maciej

Hehe i znowu zapodałeś 'sucharem' xD To powinnien być nieodzowny element twojego opowiadania, wyróżniałbyś się wśród innych takim stałym elementem komediowym :D

Co to treści to cóż, za wielu błędów tu nie znalazłem, a ty dalej trzymasz poziom.
Jedyne co mi się nie podoba to długość każdego rozdziału :<
Aczkolwiek wiem ile ci to zajmuję, bo prawie nigdy nie mogę cię złapać na gg kiedy nie piszesz, więc nie wymagam od ciebie nic, tylko utrzymuj ten poziom pisania jaki masz teraz ;)
 
http://supremesquad.forumpolish.com
Ananasik
Pozytywne :D
Oskar 2014 - Najlepsze Opowiadanie
 
KINGAdijanko
Rozdział 4 - Zapomnienie
Sześć miesięcy później...
Karczma "U Billy'ego" w Chinach.
-Polej jeszcze!
-Trudno tu o dobry stek. To nie to, co w domu - powiedział nieznajomy ze znajomym głosem
Przychodzi barmanka i mu dolewa.
-Do pełna.
-Tobie jużchyba starczy.
-Słuchaj no, skarbie: jesteś tu od polewania drinków i uśmiechania się, więc może z łaski swojej zamkniesz gębe?
-Nie mam dokąd...
Louis idzie do stołu, lecz jeden z gości karczmy mówi:
-Ej, ty, chyba pani coś ci powiedziała?!
Louis szturcha go i idzie dalej.
-Kazała ci się wynosić.
Louis momentalnie chwyta jego głowe i ciska nią o stół. Już miał uderzyć go w głowe butelką, ale nieznajomy chwycił nadgarstek Louisa.
-Nigdy nie sądziłem, że spotkam Louisa Weskera na takim zadupiu.
Louis puszcza gościa karczmy i siada.
-Ktoś ty?
-Henry... Henry Begunats.
-Nie kojarze.
-A może pamiętasz o wojnie?
-Wo...
-Przeszłość zawsze cie dopadnie, Louis. Nie ważne gdziebyś się schował.
-Kim ty jesteś? O co tu chodzi?!
-Mnie nie pamiętasz. A pamiętasz tych, którzy oddali życie w obronie królestwa? Twojego królestwa? Słyszysz mnie?! Jesteś im winny pamięć Louis! Inaczej ich wysiłki w obronie królestwa zostaną zapomniane!
-Dość tego! - powiedział zdenerwowany Louis
-Cholera. Pół roku cie szukałem i oto co znajduje.
-Etonia...
-Tak Louis. To było twoje królestwo.
-Moje królestwo...?
Nagle wszyscy stają.
-Wyprowadzamy stąd pana. Czy ci się to podoba czy nie.
Louis się buntował, lecz został wyprowadzony. Nigdy nie sądził, że wszystko się tak obróci.
Chciał o wszystkim zapomnieć, o wojnie, o nich ale nie umiał... Nieważne ile by wypił. I tak by to pamiętał.
Ich twarze, ich cierpienia. To wojna, to ona wszystko zmienia. Chciałby zakończyć te wojne, a jeszcze lepiej przekonać jego ojca, żeby jej nie zaczynał...
Ale się zaczęło. Nie ma już powrotu. Czas zakończyć to, co się zaczęło. Na początku chodziło mu o ojca, o jego śmierć.
Teraz chcę wszystko zakończyć. Żeby nie było zła na świecie, żeby wszyscy ludzie byliby równo traktowani.
Lecz wie, że tak nigdy nie będzie.
-Louis, gdzie idziesz? - zapytał się Henry - Poczekaj przynajmniej na mnie!
-Nie będę na ciebie czekał. Zostaw mnie, nie idź za mną.
Henry postanowił go śledzić, żeby zobaczyć gdzie idzie i żeby był bezpieczny. Ku jemu zdziwieniu poszedł na cmentarz. Tylko po co?
Louis stanął nad jednym z grobów. Był to grób jego ojca, Choronima Weskera V.
-Ojcze, wiem że mnie słyszysz. Chciałbym powiedzieć, że ide w twoje ślady. Pokonam Wielkiego Pana. Dla ciebie, dla zmarłych poddanych i dla wszystkich. Czas położyć kres jego istnieniu. Zrobię wszystko, żeby zakończyły się jego panowania.
-Phi, żałosne - powiedział nieznajomy, który stał przy bramie.
-Kim ty jesteś?!
-Wkrótce się dowiesz.
Tak szybko jak przyszedł, tak szybko odszedł. Henry zeskoczył z drzewa.
-Kim on był? - zapytał Henry
-Sam nie wiem. Wkrótce się podobno dowiem. Nie wiem co o tym sądzić.
-Lepiej stąd chodźmy.
-Nie! Zostanę przy moim ojcu.
-Jak chcesz pokonać Wielkiego Pana skoro cały czas pijesz?!
-Odejdź stąd!
Louis wybuchnął gniewem. Zaczął atakować Henry'ego, lecz unikał jego ataków. Henry odszedł z cmentarza. Zanim poszedł spojrzał jeszcze na Louisa, który usiadł i zaczął płakać.
-To nie jest ten sam Louis...
天道, Tendō
修羅道, Shuradō
人間道, Ningendō
畜生道, Chikushōdo
餓鬼道, Gakidō
地獄道, Jigokudō

"Jesteśmy Pain, jesteśmy Bogiem"
x1 x1
 
Kuba4ful aka Senpai
4 Rozdział do d...
3 Rozdział historia Juliana mi się spodobała, reszta taka sobie.
 
Walsemore
Powiem tak: niektóre kwestie za szybko opisujesz, np za mało czasu poświęcasz na przemyślenia poszczególnych postaci.

A co do drugiego rozdziału... dość fajnie opisane, ja przynajmniej odczułem taki jakiś obłęd pijaństwa Louisa

Pisz dalej, lud Cię wspiera. A co do długości to jak jest krótkie to jakoś łatwiej jest to przeczytać tak przy okazji :D
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
Shade
Nie mam czasu na długi komentarz dlatego napiszę tylko:...

Prawilne, pisz dalej! :D
 
http://supremesquad.forumpolish.com
KINGAdijanko
Ati dy kóbkó nje birz fiencej lójó
天道, Tendō
修羅道, Shuradō
人間道, Ningendō
畜生道, Chikushōdo
餓鬼道, Gakidō
地獄道, Jigokudō

"Jesteśmy Pain, jesteśmy Bogiem"
x1 x1
 
KINGAdijanko
Rozdział 5 - rytuał
Henry poszedł druida, Johna. Był zmuszony, żeby do niego pójść, choć nie miał na to ochoty.
W połowie był odpowiedzialny za szaleństwo Louisa. On go namówił, żeby zaatakował Wielkiego Pana.
Oni walczyli, a on poszedł do swojej wieży w starym, dębowym lesie który był niedaleko ulubionych gór Louisa.
-To twoja wina! Przez ciebie Louis oszalał! Czemu to zrobiłeś?
-Przepraszam...
-Mnie chcesz przeprosić?! Powinieneś iść do niego i go przeprosić. Chociaż i tak to by nic nie dało...
-Czemu niby?
-Mówiłem: oszalał...
Wtedy Sinan przyszła ze swoją armią wibratorów i zupą z włosów łonowych. A nie. To nie te opowiadanie.
-Mogę mu pomóc, tylko potrzebuje: jego i pewnej rośliny, która jest rzadka.
-Dobra, ja idę go poszukać a ty idź po te rośline.
-Tylko się pośpiesz z jego szukaniem!
Henry kiwnął głową i wyszedł z wieży Johna. W połowie drogi, kiedy szedł ktoś uderzył go w głowę z tyłu... Zemdlał po chwili widząc kim był atakujący.
Półgodziny później...
Henry powoli otwierał oczy.
-Mówie ci. To henry!
-A co jeśli się mylisz?
-To na stoprocent on.
Otworzył szybko oczy i się zdziwił. Znajdował się w jakimś obozie. Obóz był mały. Miał kilka namiotów i jednego konia. W pewnej chwili jeden z Banditów zauważył jak miał otwarte oczy. Henry zamknął szybko oczy.
-Nie urodziłem się wczoraj, tępaku - powiedział jeden z Banditów.
-Czego ode mnie chcecie? Czemu mnie porwaliście?! - powiedział przestraszony Henry.
-Nie wiedziałeś? Ktoś chce twoją głowe i nawet dużo za nią zapłaci, lecz chce cie żywego.
-Że co?
Znikąd zaatakowało ich trzech, młodych wojowników. Henry wykorzystując tą sytuację przerwał liny czyjąś bronią. Wziął swój łuk i pomógł im.
-Witaj. Ja jestem Woody, ten po mojej lewej stronie to Davis, a po prawej Dennis.
-Skąd się tutaj wzieliście?
-Od kilku dni chcemy na nich napaść. Nie mieliśmy po prostu okazji by ich zaatakować - powiedział Davis
-A ty, co tu robisz, cieniasie? - dodał Dennis z pogardą.
-Wybacz mu, zawsze taki jest - powiedział Woody
-Nie no, wybaczę mu.
-Jakbyś coś chciał to niedaleko stąd jest wioska. Przyjdź jeżeli będziesz czegoś chciał - powiedział Davis
Jeszcze za nim poszli, Davis dał kartkę Henry'emu. Było na niej napisane: ,,Tai Hom Village - czekam''. Henry'ego zdziwiło to, co było napisane na tej kartce, lecz miał coś ważniejszego do zrobienia.
Odszukać Louisa. To jego zadanie. Musi mu pomóc odzyskać zdrowy rozum. Inaczej zło opanuje Ziemie. Nie będzie kolejnej szansy. I Henry zdawał sobie z tego sprawe.
POszedł najpierw na cmentarzysko, żeby zobaczyć, czy tam jest. Był tam.
-Louis! Chodź, szybko!
-Dobra, idę.
-Wszystko zaraz ci wyjaśnie.
Biegli tak długo, aby zdążyć na czas.
-Powiesz mi o co tu chodzi? - zapytał się Louis
-Chcę ci pomóc. Chcę, żebyś odzyskał rozum.
-I tak wszystko straciłem... Po co miałbym sobie o tym przypomnieć? Czekaj no... Czy to twierdza...?
-Tak.
-Mam iść do tego zdrajcy?! Czy ty wiesz, co on zrobił?!
-Wiem! Chce ci teraz pomóc, Louis. Chcemy ci pomóc.
-A co dokładniej chcecie zrobić?
-Rytuał. Tylko tak możesz odzyskać rozum. Nie chcę patrzeć jak cały czas pijesz te piwo. Dość z tym, rozumiesz?
-Nie, nie, nie...
-Lepiej chodźmy do góry. Pewnie już na nas czeka.
Louis nie chciał tam iść, lecz wiedział, że Henry go wspierał i wspiera dalej. Więc postanowił pójść z nim.
-W samą porę. Co tak długo, Henry? - powiedział John
-Można powiedzieć, że miałem takie swoje sprawy.
-Dobra nie ważne. Grunt, że przyszliście.
Na środku pokoju był stół na którym miał być przeprowadzony rytuał. Louis wie, że robi to tylko i wyłącznie dla Henry'ego.
Położył się. John postawił nad jego głową rośline, która miała pomóc w odzyskaniu rozumu Louisa.
-Odsuń się Henry i nie przeszkadzaj.
Zaczął wymiać starożytne słowa, które tylko on znał. Z Louisa nagle zaczął emitować żółty promień.
Po chwili światło przestało wylatywać. John padł nieprzytomny. Louis przypomniał sobie wszystko. Ciała martwych żołnierzy i cywili, palące się domy i uśmiech Firzena.
Podbiegli razem do Johna.
-On nie oddycha, Henry! Pomóż mu! Za niedługo umrze!
Henry zaczął sztuczne oddychanie, lecz to nie pomogło. John umarł.
-Nieeeeeeeeeee! - ryknął Louis waląc (konia)pięścią o podłogę.
-Nasze szanse na wygranie tej wojny są coraz mniejsze. W takim tempie jej nie wygramy.
-Wiem to. To była nieliczna osoba, która mogła kogoś uleczyć.
-Gdzie jest Jan? Ona też przecież umiała leczyć.
-Przepadła podczas bitwy. Nie wiem co się z nią stało.
-Musimy ją odnaleźć, czym prędzej.
@adijanko123, weź spierdalaj xDDDDDD
天道, Tendō
修羅道, Shuradō
人間道, Ningendō
畜生道, Chikushōdo
餓鬼道, Gakidō
地獄道, Jigokudō

"Jesteśmy Pain, jesteśmy Bogiem"
x1 x1
 
Shade
-Nieeeeeeeeeee! - ryknął Louis waląc (konia)pięścią o podłogę.

Wtedy Sinan przyszła ze swoją armią wibratorów i zupą z włosów łonowych. A nie. To nie te opowiadanie.

Nie za dużo tych żarcików? xD

Ogólnie to jest spoko, ciągle zachowujesz poziom w pisaniu, ale unikaj powtórzeń i może mniej tych żarcikow, bo za bardzo wyłamują się z tego mrocznego klimatu tego opowiadania. Pisz dalej! ;)
 
http://supremesquad.forumpolish.com
Kuba4ful aka Senpai
Żarciki zostaw, dawaj około 2-3 na opowiadanie xD Najlepsze było to
Wtedy Sinan przyszła ze swoją armią wibratorów i zupą z włosów łonowych. A nie. To nie te opowiadanie.

aż mi się Kot Iziego Sezon II skojarzył xDDDD
 
Ananasik
Bardziej popieram Puba niż Kube ;p
Oskar 2014 - Najlepsze Opowiadanie
 
KINGAdijanko
Adi ty jebany śmieciu 1111 pisałem rzebysi nie pisał wiencej 1111
天道, Tendō
修羅道, Shuradō
人間道, Ningendō
畜生道, Chikushōdo
餓鬼道, Gakidō
地獄道, Jigokudō

"Jesteśmy Pain, jesteśmy Bogiem"
x1 x1
 
Przejdź do forum:
Copyright © LF2 PC 2003-2018