Little Fighter Polish Center - Forum dyskusyjne: "Mali Wojownicy"
Facebook
Youtube
 Zobacz temat
Little Fighter Polish Center » Artykuły » Opowiadania
 Drukuj temat
"Mali Wojownicy"
Shade
Mimo to i tak jest za mały ._.

Co do tej części i ogólnie całego opowiadania to 1 mi się nie podoba - John ma początku sprawiał wrażenie mądrego, ogarniętego człowieka, a teraz zachowuje się zupełnie irracjonalnie, najgłupiej z całej tej bandy :P
Ja czekam na więcej, ale proszę Cię, wyjaśnij choć trochę w następnych rozdziałach xD
 
http://supremesquad.forumpolish.com
Ananasik
Rozdział XIV - Bat


Justin podszedł do samotnie patrzącego w stronę Hiqir Juliana.
-Panie, myślę, że należy spróbować zteleportować się do tego miasta - powiedział kłaniając się - Nie mamy na co czekać - Możemy jedynie jeszcze stracić ludzi
-Jestem pewien, że wytworzyli ochronną aurę, czy coś takiego, ja o tym nie pomyślałem - odrzekł demon nie wykonując żadnego ruchu - Ale masz rację, powinniśmy zaatakować - Julian zamyślił się - Zrobimy to jutro, zaatakujemy - zdecydował się - ogłoś to wszystkim Miriadom
Justin skłonił się i szybko pobiegł poinformować wojowników Juliana o jutrzejszych planach. Jeden z nich imieniem Bat, który wolał zmiany strony dokonać w bardziej odpowiednim momencie uznał, że nadeszła jego pora. Zaszył się w lesie i już zaczął przygotować się do teleportacji pod bramę miasta skąd jak miał nadzieję przyjęto by go do armii Hiriq, kiedy nagle poczuł żelazny uścisk na swoim karku. Bat westchnął.
-Zaczekaj chwilę, nie rozumiesz mnie, nie zabijaj od razu
-Dlaczego miałbym tego nie robić - jego Bat obawiał się najbardziej - Ty nędzny zdjajco! - wykrzyknął Julian - Wszystcy Miriadowie w tej chwili do mnie! - krzyknął donośnie, a już chwilę później wokół niego i Bata zbiegła się cała armia.
Byli zszokowani, że ten z pozoru wierny sługa Juliana, dopuścił się wobec niego takiego czynu.
-Patrzcie co dzieje się z takimi jak on - wykrzyknął i wyciągnął rękę, w której natychmiast znalazł się miecz Justina - Wolnym krokiem szedł do Bata kiedy nagle jakaś siła powaliła go na ziemię. W jednej chwili podbiegł do niego Justin, aby uwolnić go od potwora, który pozwolił Batowi zyskać na czasie i zteleportować się. Gdy Julian wstał zobaczył Justina trzymającego w rękach ogromnego nietoperza. Natychmiast podbiegł do zwierzęcia i przebił go mieczem na wylot, po czym odrzucił miecz na bok i wykrzyknął.
-Szykować się do walki, atakujemy wraz ze świtem!
Tymczasem Bat był już przeszukiwany przez strażników Hiriq.
-Muszę szybko porozmawiać z dowódcami! Zaatakują już jutro!
-Pilnujcie go, a ja pójdę poinformować o tym dowódców
Po kilku minutach strażnik wrócił.
-Każą cie przyprowadzić
Dwóch strażników zakuło Bata w kajdany, a trzeci szedł z obnażonym mieczem za nim w wypadku gdyby ten zrobił coś niespodziewanego. Nikt jednak nie musiał używać broni, Bat był posłuszny strażnikom.
-A więc twierdzisz, że Julian chce zaatakować jutro? - zapytał John wstając powoli od stołu.
-Szykujcie się do bitwy, a nie obżerajcie! - krzyknął Bat - Zaatakują w nastaniem dnia!
-Dlaczego mamy ci wierzyć? - zapytała Jan
-Bo... Nie wiem, ale zaatakują!
-Ja mu wierzę - powiedział Louis
-I ja także - dołączył się Henry
-Firen, znasz go? - zapytał John
Firen przełknął kęs kanapki i zadzwonił kajdankami, w które był zakuty.
-Niech cieszy się, że nic nie mogę mu zrobić
-To samo mógłbym powiedzieć o tobie! - zakrzyknął Bat - Udawałeś wiernego Julianowi tak dobrze jak ja - powiedział - O ile nie lepiej! - dodał
-Nakażcie każdemu mieszkańcowi być gotowym do wojny - wydał wyrok Louis - Jutro zadecydujemy o losach ludzkości
-Louis! - John był wściekły, że ten nie wziął pod uwagę zdania pozostałych
-Ja - zaakcentował - jestem królem Niniwy, ja przyjąłem was i wywyższyłem ponad moich ludzi - powiedział - A ty śmiesz kwestionować moje zdanie?! - wściekł się
-To lustro chyba nie kłamało - powiedział John wstając od stołu -Róbcie jak każe, to on jest waszym królem - rzucił do zmieszanych strażników
Tej nocy nikt nie spał.
Oskar 2014 - Najlepsze Opowiadanie
 
Ananasik
@Pub up
Wszystko wyjaśni się w ostatnim zdaniu powieści.
Oskar 2014 - Najlepsze Opowiadanie
 
Walsemore
Co do poprzedniej części, bo jakoś Cię naszedł szał wrzucania - ciężko Ci idzie z tymi przemyśleniami bohaterów i coś jeszcze innego było, co mi się rzuciło w oczy, ale teraz mi umknęło...

Bo John okaże się pracować dla Juliana od samego początku :D.

Co ja miałem powiedzieć - a, że skoro nawet nie znali Ameryki i Australii, to i tak świat był większy. Świat nie może składać się z kilku wiosek, tam musi być miasto przynajmniej skoro dysponują jakąś technologią w tym utworze.

Ananasie, jbc to my lubimy Twoją twórczość tylko chcemy, żeby była doskonała i dlatego zgłaszamy uwagi. Jeśli brak Ci weny przeczytaj to, co napisałeś - może akurat coś sobie skojarzysz, coś nowego wymyślsz i pójdziesz do przodu :)
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
Ananasik
I jestem wdzięczny za te rady :D A co do Australii itp. - to niekoniecznie jest Ziemia, chciałem po prostu pokazać, że w tamtym świecie mogą być jeszcze nieodkryte lądy czy cóś
Oskar 2014 - Najlepsze Opowiadanie
 
Shade
Hehe, 5 miast na całym świecie w zupełności Ci wystarcza, co nie? :D
 
http://supremesquad.forumpolish.com
Ananasik
A idź xDd
Oskar 2014 - Najlepsze Opowiadanie
 
Kuba4ful aka Senpai
Nie wyjaśniłeś kwestii tego lustra *-*
 
Ananasik
Rozdział XV - Koniec


John stał na wieży i czekał na atak armii Juliana.
-Oszukałeś nas! - krzyknął do trzymanego przez dwóch zbrojnych Bata - Nie mają najmniejszego zamiaru atakować!
-Zaatakują - odrzekł Bat, jednak i w jego głowie zaczęły pojawiać się obawy - Tak ustalali
John pokręcił głową zdenerwowany po czym zeszedł z wieży po schodkach.
-Zrzućcie go - powiedział na odchodne do strażników - To zdrajca
Nagle pod wieżę przybiegł Henry i wykrzyknął.
-Zostawcie go! Nadchodzą! - zakrzyknął po czym złapał za nogi Johna i strącił go ze schodów. Mag podparł się jednak rękoma tak, że nic mu się nie stało.
-Oszalałeś?! - powiedział i łucznik i mag jednocześnie
-To co mamy z nim zrobić? - wtrącił się krzycząc z góry strażnik
-Zostawić w spokoju - powiedział Henry - To znaczy pilnować, ale nie krzywdzić go - dodał szybko
-Jednak nadchodzą? - zapytał John chłodno
-John, zaczyna się wojna, w naszych szeregach nie powinno być żadnych sporów
-Wybacz, mnie też dotyka ta wojna - mag wyciągnął ku łucznikowi rękę, którą ten uścisnął lekko
Strażnicy słysząc ich rozmowę zeszli ostrożnoe wraz z jeńcem na dół.
-Chcemy służyć w szeregach, walczyć, a nie jedynie pilnować pojmanych - powiedział niższy z nich, a drugi natychmiast mu przytaknął
John i Henry wymienili spojrzenia.
-Udajcie się do Deepa, on kieruje walką otwartą - powiedział John
-Dzięki ci panie - powiedzieli jednym głosem, skłonili się i jak najszybciej ruszyli ku miecznikowi
Bat spojrzał po twarzach pozostałych bohaterów.
-Nie kłamałeś - przerwał ciszę John - Wybacz, że ci nie wierzyłem - dodał - Gdzie chciałbyś walczyć?
-Myślę, że byłbym niezłym strategiem, ale to za dużo jak na jeńca - odrzekł - Mogę walczyć w szeregach
W tym momencie w głowach Johna i Henrego pojawiło się to samo pytanie. Czy można aż tak zaufać byłemu Miriadowi? Deep zasłużył sobie na wolność w takim samym stopniu jak Bat czy Firen. Wszyscy trzej udzielili Małym Wojownikom dużej przysługi.
-Będziesz strategiem - stwierdził John - Chodź za nami - powiedział
Henry był bardzo pozytywnie zaskoczony zmianą nastawienia Johna do Bata. Przeszli do ratusza gdzie czekali na nich Louis, Jan i Firen.
-Bat mówił prawdę, około pół godziny temu wyszli ze swojego obozu - powiedział szybko Henry
-Niech wszyscy nasi będą za murami miasta, łucznicy strzelają gdy tylko zauważą wroga - zadecydował Louis, a młody chłopiec, którego wcześniej nie zauważyli pobiegł co sił w nogach oznajmić decyzję króla poddanym.
-Więc i ja idę do łuczników - powiedział Henry - Niech Firen również idzie na wierzę, będzie mógł miotać kulami ognia gdy tylko podejdą bliżej
-Tak, możecie iść - powiedział Louis, a bohaterowie wnet ruszyli - John, ty zostań - dodał widząc jak mag ogląda się za przyjacielem - Będziesz mi pomagał w wydawaniu rozkazów
-Nie powinno być waśni w wojennych szeregach - zacytował Henrego - Lecz ja, nie jestem twoim sługą - Idę z nimi - wykrzyknął i wybiegł za poprzednikami
Louis nie był nawet trochę zdenerwowany na maga.
-Czy ktoś jeszcze chce walczyć otwarcie? - zapytał
-Louis, wybacz mi, lecz i ja chcę walczyć z nimi - powiedziała Jan - Nie dam rady siedzieć tutaj z tobą wiedząc, że mogłabym pomóc ginącym ludziom - tego król Niniwy się nie spodziewał, przełknął widocznie ślinę
-A więc idź - w jego oku zakręciła się łza - Nie trzymam cię
Jan wstała i powoli zaczęła iść w stronę drzwi lecz nagle odwróciła się i rzuciła się Louisowi w ramiona.
-Wiesz co do ciebie czuję - powiedział jej szeptem, a ona skinęła głową. Stali tak w bezruchu jeszcze chwilę po czym Jan wybiegła z sali. W sali został jeszcze tylko Bat.
-Ja zostanę - powiedział - Będę przy twoim boku
Louis skinął głową z uznaniem. W tej chwili do pokoju wrócił chłopiec.
-Są już przy polu - wydusił z siebie - Ich tarany pracują, a nasi łucznicy padają pod strzałami przeciwnika - powiedział - Niedługo przebiją ochronę magów
-Nakaż stworzyć magom portal, który zteleportuje naszych wojowników na tyły ich wojsk - powiedział Louis
-Na tyłach jest sam Julian - wtrącił się Bat - To pewna śmierć, lepiej niech rozgromią skrzydła
-Każ jak mówi - powiedział król chłopcu
Chłopiec biegł co sił w nogach do Deepa i przekazał mu rozkazy króla. Wnet magowie stworzyli portal, a część wojowników przeszła przez niego znajdując się już przy bokach szeregów Juliana. Miriadowie byli zaskoczeni tak, że nie zdążyli nawet zwrócić się w stronę przeciwnika, bo ich ciało było już przebite włócznią. Jednak gdy Miriadowie zorientowali się o podstępie podwładnym Deepa nie było już tak łatwo. Jeden ginął z broni Miriada, drugi od energii wysłanej przez Juliana. Gdy wszyscy wysłani przez portal polegli pole ochronne Hiqir zostało zniszczone. Justin od razu po tym zteleportował się do sali Louisa.
-Co teraz nakazać panie? - zapytał się chłopiec, aby już chwilę później jego głowę przebił na wylot nóż, a w sali rozległ się straszliwy śmiech Justina. Bat wybiegł zza stołu wysyłając ku przeciwnikowi małe pociski w kształcie nietoperzy, których ten unikał bez większego problemu. Louis również wybiegł zza stołu i próbował złapać Justina za nogi jednak ten odwrócił się gwałtownie rozcinając królowi policzek, miał szczęście, że szybko się odsunął - w innym wypadku rozcięte zostałoby jego oko. To tylko spotęgowało nienawiść Louisa ku Wojownikom Juliana. Bat wykręcił Justinowi rękę zabierając mu jednocześnie nóż z dłoni, po czym powalił go na ziemię zaciskając dłonie na jego szyji. W jednej chwili strony się zamieniły i to Bat był duszony przez Justina. Louis próbował odciągnąć sługę Juliana od Bata jednak ten już nie żył. Louis pochwycił wiszący na ścianie miecz, zamachnął się i przeciął na pół Justina, który wnet wraz ze swoją zbroją zmienił się w pył i uniósł ku górze. W tym samym czasie Miriadowie sforsowali bramę Hiqir. John, Henry i Firen zeszli z wierzy i walczyli z przeciwnikami twarzą w twarz.
-Jan! - wykrzyknął Louis, który wyszedł już z ratusza jednak jego krzyk był niesłyszalny w huku walki. Wybiegł w tłum walki gdzie odnalazł Deepa.
-Gdzie jest Jan?! - krzyknął do przecinającego głowę Miriada miecznika
-Nie mam pojęcia! - odkrzyknął nie odwracając się
Louis pobiegł w stronę tymczasowego szpitala dla rannych. Wiedział, że tam ją znajdzie.
-Jan - wykrzyknął - Bat jest ranny, musisz mu pomóc
-Daj mi chwilę - odpowiedziała kończąc zaszywanie rany jednemu ze zbrojnych - No dobra, skończyłam - wstała i pobiegła wraz z Louisem w stronę ratusza. Doszła do ciała Bata, zbadała jego puls po czym spojrzała smutno na Louisa.
-Nie żyje - powiedziała - Nic na to nie mogę poradzić
-Dobrze, że mu zaufaliśmy - powiedział również smutno - Gdyby nie on już by mnie nie było na tym świecie - teraz oboje chwilę milczeli - Idę na front - oznajmił
Jan pokiwała głową.
-Walcz mężnie jak na króla przystało - uśmiechnęła się ku niemu
Louis odwzajemnił uśmiech.
-Cieszę się, że jeszcze raz miałem okazję cie zobaczyć - powiedział
-Ja też - zbliżyli się do siebie
Nagle całe Hiqir zatrzęsło się do góry nogami.
-Będą ranni, muszę iść - powiedziała Jan i wybiegła
Louis chwilę później również ruszył, szybko wpasował się w wir walki.
-Zwyciężamy - krzyknął jakiś nierozważny Niniwianin
-Jeszcze nie... - powiedział John sam do siebie
Nagle w jego głowie zrodziła się chęć bohaterstwa, która w rzeczywistości była wariactwem. John wybiegł z Hiqir, zabijając każdego Miriada, który stanął mu na drodze.
-Walcz twarzą w twarz, bez podstępów Julianie - wykrzyknął wysyłając ku przeciwnikowi kulę energi. Julianowi jej ominięcie nie sprawiło większego problemu. Odpowiedział wysyłając olbrzymią fioletową kulę energi. Pod trasą jej lotu trawa stawała się zżółknięta. John szybko wyczarował małe pole ochronne, które po zderzeniu z kulą spowodowało wybuch. Nawet Julian stracił chwilowo równowagę. Szybko jednak się ocknął i korzystając z okazji wysłał ku leżęcemu magowi kolejną kulą. Ten widząc nadchodzące niebezpieczeństwo wstał i ominął kulę. Teraz John zdecydował się na najpotężniejszą ze swoich umiejętności. Stworzył dysk, który leciał ku Julianowi dopóki go nie trafi. Demon próbował na wszystkie sposoby go odepchnąć jednak bez skutku. Stwierdził, że jedynym sposobem będzie dać się trafić tak by nie wyrządzić sobie zbyt wielkich szkód. Miał rację, po zarysowaniu nagolennika dysk odpuścił. John widząc, że nie ma szans zaczął uciekać w stronę zamku jednak już po chwili upadł bez tchu trafiony kolejną kulą Juliana. Julian myślał, że to koniec kłopotów jednak już po zabiciu Johna jego maska została zerwana przez energetyczną strzałę Henrego. Twarz Juliana była twarzą starca, miał wiele zmarszczek, był siwy i nie miał źrenic. Firen posłał w stronę jego twarzy kulę ognia jednak ten wykonał szybki unik. Deep widząc to wybiegł na czele całej swojej armii ku Julianowi. Miecznik chciał skorzystać ze zdezorientowania demona i już miał wbić miecz w jego głowę gdy ten uniusł się, wytrącił mu miecz, złapał go za kołnierz i rzucił nim w stronę Henrego. Armię Hiqir zatrzymali Miriadowie. Julian już schylił się aby podnieść swoją maskę, był wręcz pewien, że zagrożenie minęło kiedy jego głowę przeszył trójząb. To był Louis, ubrany tak jak w lustrze, tak samo wściekły.
-Twoja wersja mnie obruciła się przeciwko twórcy - powiedział cicho
•••
-I koniec chłopcy! - powiedział ubrany w piżamę staruszek
-Kim był tak naprawdę Julian? - zapytał mały chłopiec o bujnej czuprynie
-Dennis, nie gadaj, że w to wierzysz... - westchnął inny chłopiec ziewając - Śmierć Firzena, wielkość tego ich świata, potęga Juliana - zaczął wymieniać - Zbyt wiele rzeczy się nie zgadza
-Davis ma rację, to bajka i tyle, jesteś idiotą jeśli w to wierzysz - przytaknął trzeci
-Nie do końca Woody, nie do końca... - uśmiechnął się staruszek - Deepens to nie byle jakie nazwisko chłopcy




Thx soł macz wszystkim, którym chciało się czytać tego mojego cosia i pisać rady :) Pzdr wszystkim
Oskar 2014 - Najlepsze Opowiadanie
 
Walsemore
Ech, trochę jak trzecia część Hobbitta - bili się po mordzie i skończyło się jak się skończyło xD. Czuję niedosyt ;d
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
KINGAdijanko
Ja natomiast zauważyłem błąd ortograficzny! :D
Pisze się szyi, a nie szyji xD
8/10 :P
天道, Tendō
修羅道, Shuradō
人間道, Ningendō
畜生道, Chikushōdo
餓鬼道, Gakidō
地獄道, Jigokudō

"Jesteśmy Pain, jesteśmy Bogiem"
 
Shade
Hehe, dobre zakończenie xD
Nie chciało Ci się tłumaczyć wielkość świata itp. więc poszedłeś na skróty :P


Powieść oceniam na 7,5/10 chociaż sam ostatni rozdział na 9,5/10 kappa
 
http://supremesquad.forumpolish.com
Przejdź do forum:
Copyright © LF2 PC 2003-2018