Little Fighter Polish Center - Forum dyskusyjne: "Mali Wojownicy"
Facebook
Youtube
 Zobacz temat
Little Fighter Polish Center » ArtykuÅ‚y » Opowiadania
 Drukuj temat
"Mali Wojownicy"
Ananasik
No więc jadąc do muzycznej całą godzinę wena powraca :D
Rozdział VII - Firzen


Bohaterowie biegli co sił w nogach w stronę przeciwną od zamku.
-Zaczekajcie, nie mogę was dogonić... - sapała Jan
-Nie możemy biec wolniej, to prawie pewne, że nas teraz goni i nie przestanie dopóki wszyscy nie zginiemy - odparł starszy z braci żywiołów
Louis podbiegł do Jan, złapał za biodra i zwinnym mimo zbroi ruchem przeżucił kobietę przez ramię, po czym dołączył do reszty. Biegli dalej przed siebie kiedy nagle biegnący z przodu John gwałtownie zahamował upadając na plecy. Henremu, który biegł tuż za Johnem serce skoczyło do gardła.
-Julian... - wyszeptał przerażony - Uciekajcie! - krzyknął do biegnących za nim przyjaciół. Lecz za późno. Byli otoczeni przez Justina i podobnych do niego wojaków.
-Czas z wami skończyć. - rzekł Julian. Henry już wypuścił ku niemu strzałę, lecz ta odbiła się od jego pancerza nie czyniąc mu żadnej szkody. Julian się zaśmiał, po czym skinął głową na swoich wojowników, którzy wyciągnęli zza pasów noże. Nóż Justina już leciał ku twarzy Jan lecz Louis odepchnął go tworząc w powietrzu falę energii wyglądającej niczym wodna kurtyna. Julian nie brał udziału w walce, a jedynie przyglądał się oparty o pień drzewa poczynaniom swoich poddanych i wrogów. John, który od razu po upadku wstał rzucał już ku przeciwnikom energetyczne kule. Louis złapał jednego z sług Juliana za nogi i kręcił nim wokół siebie tak, że gdy posostali zwolniennicy Juliana próbowali się dobrać do króla Niniwy obrywali całym ciężarem ciała sojusznika. Sorcererowie nieudacznie rzucali na prawo i lewo kulami raz ognia, raz lodu. Nikt nie mógł zauważyć Firena - musiał uciec do lasu. Freeze zamrażał zaś każdego kto spróbował tylko do niego podejść. Wojownicy Juliana również odnosili sukcesy - Henry został trafiony nożem w nogę, Jan, która dotychczas rzucała w przeciwników zaklęciami mieszającymi zmysły natychmiast podbiegła do rannego łucznika, aby opatrzyć mu rany, a zaraz za nią podbiegł Freeze, który strzegł Jan i Henrego przed poddanymi Juliana. Jednak wrogowie rządów Juliana po czasie zauważyli, że liczba jego wojowników wzrasta. Nie mieli szans walczyć przeciwko takiej liczbie przeciwników. Gdy zostali otoczeni przez bandę ostatniego Berserka ten zaczął podążać wolnym krokiem. Lecz nagle wszystkich oślepiło bardzo jasne światło. Gdy otworzyli oczy zobaczyli rozproszonych wojowników Juliana - niektórzy płonęli, inni byli zamrożeni. Początkowo wzrok wszystkich bohaterów zwrócił się na Freeza, lecz ten pokiwał przecząco głową, niespokojnie podrygajał
-Co jest? - zapytał John
Freeze ciągle drgając wskazał głową do przodu. Przed bohaterami stał bardzo wysoki, ubrany w żółty kaftan, lekko ubrudzony popiołem mężczyzna. Sorcererowie upadli na kolana. Nagle zza bohaterów wyszedł Julian, o którym tymczasowo zapimniano.
-Ojcze! Miałem ich w garści! Musiałeś mi przeszkodzić?! - krzyczał Julian
-Nie nazywaj mnie ojcem gnojku... - wycedził mężczyzna - Nie obchodzi mnie co robisz ze światem - uspokajał się - Ta szóstka jest moja, Sorcererowie mnie nie interesują.
-Jest ich pięciu, naukowcu - zaśmiał się Julian podkreślając ostatnie słowo.
-Jeden musiał zwiać, tak, Firen - mówił Firzen przypatrując się bohatererom - Kiedyś nie był taką tchórzliwą szmatą...
-Zamknij się i nie obrażaj mojego brata! - wściekł się Freeze
-Tak, ten zawsze był lojalny - kontynuował Firzen z podziwem. -A ty zabieraj się stąd - dodał wskazując na Juliana.
Juliana jednak już rozcinały czarne pasy, a po czasie całkowicie zniknął - teleportacja.
-Zacznę od tego, że nie chcę was zabić, chociaż powinienem - mówił pan Lodu i Ognia - Nie dotrzymaliście obietnicy - kiwnął na Freeza - A więc jestem stary, dożyłem tyle ile dożyć chciałem, jednego w moim życiu żałuję straszliwie, to ja stworzyłem Juliana, nie chcę sztucznie utrzymywać się przy życiu eliksirami aby mój błąd naprawić. Chcę abyście w zamian za uratowanie was z rąk jego wojowników naprawili mój błąd, zabijcie go - to mówiąc upadł bezwładnie na ziemię.
-Panie! - Freeze podbiegł do władcy obu żywiołów.
Jan podeszła do ciała za panem lodu i sprawdziła puls.
-Nie żyje - powiedziała.
Edytowane przez Ananasik dnia 18-12-2014 21:32:38
 
Walsemore
"Byli otoczeni przez Justina i podobnych do niego wojaków"
Moja umiejętność czytania jest bardzo zachwiana najwyraźniej. Przeczytałem "byli otoczeni przez Juliana", to sobie wyobraziłem "Julian chyba przejął moce Wiplera"

Wyglądającej niczym wodna powłoka... jak wygląda wodna powłoka?

Żeby oprzeć się o pień drzewa to trzeba być wysokości dwóch pni drzewa... czyli dość niskiej, nie uważasz ;d?

Próbowali się dobrać do króla Niniwy... próbowali go zgwałcić czyli? No nieźle ;d

Obrywali całym ciężarem ciała sojusznika... trzymamy się jednej konwencji, albo piszemy poważnie, albo nie. Albo piszemy, że uderzyło ich ciało sojusznika, albo że złapany za kostkę Justin rzygał na prawo i lewo, a jego sojusznicy obrywali

"tylko do niego podejść" po co w tym zdaniu słowo tylko?

Ok, nagłe pojawienie się Firzena jest ciekawym wątkiem. Techinicznie brakuje mi tylko głębszego opisu przeżyć związanych z tym wydarzeniem.

A, i to było cholernie nielogiczne. Żałuję swojego błędu stworzenia Juliana, wiem, że jestem potężny, i rozwaliłbym go z dwoma palcami w dupie, ale teraz się zabiję, bo tak mi się podoba, a wy go zabijcie, taka jest moja ostatnia wola. Jesteście lamusami, nie wiem, jak tego dokonajcie, ale go zabijcie, tymczasem WASTED

Whisky z colą jednak coś działają :D pisz dalej, liczę na Ciebie :>
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
Ananasik
Jak teraz na to patrze to racja xD No, ale na szybko trochę pisałem i może dlatego ;p
 
Ananasik
Rozdział VIII - Poszukiwania


Henry i Freeze nieśli we dwóch ciało Firzena. Umysł Johna był wypełniony brakiem zrozumienia.
"Dlaczego Firzen sam nie zabił Juliana, aby umrzeć w poczuciu wypełnienia zadania? Dlaczego zniszczył zamek?" - zastanawiał się. Jan domyślała się jakie pytania nurtują Johna.
-Myślę, że odpowiedzi możemy znaleźć w ruinach. - powiedziała cicho zwracając się do maga
-Tak, to możliwe - odrzekł zamyślony
Po czasie dotarli do ruin zamku. Gdy Louis zobaczył to co zostało z jego rodznnej siedziby, którą jego ród zajmował od stuleci odszedł na bok i załamany zakrył twarz w dłoniach. Czuł ból, (nie, nie "bul" panie prezydencie) było mu wstyd, że okazał przy wszystkich słabość, a jednocześnie był szczęśliwy. On jedyny domyślił się po co Firzen zniszczył zamek - chciał aby coś co musiało być dla niego ważne nie wpadło w niepowołane ręce. W ręce Juliana. Louis pozwolił sobie na chwilę zadumy. Patrzył w stronę lasu podziwiając piękno przyrody, gdy podeszła do niego Jan.
"Nie tylko przyroda jest piękna" - zaśmiał się w myślach.
Siadła obok niego i objęła go ramieniem jakby znali się od lat.
-Rozumiem cię - zaczęła - Także straciłam dom, nie tylko dom, ale ty chyba nie miałeś nikogo bliskiego?
Louis pokiwał przecząco głową, nie miał ochoty na rozmowę. Jan wyczuła to szybko.
-Gdybyś chciał porozmawiać, nie ma problemu - powiedziała wstając i ruszając do reszty, która w tym czasie szukała w ruinach jakikolwiek wskazówek co do walki z Julianem. Po jakimś czasie Louis dołączył do poszukiwań. Bohaterowie byli zdenerwowani, ponieważ nie znaleźli chociażby najmniejszego śladu po Firzenie.
-Freeze, nie pamiętasz może czy Firzen nie udzielał wam jakiś wskazówek - zaczął Louis - Dotyczących walki czy coś takiego?
-Nie, ale pisał jakiś pamiętnik, chociaż nie. Bardziej notatnik - odrzekł - Miał w nim wszystkie informacje, których uczył mnie i brata - tu odwrócił wzrok od Louisa
Ta informacja zaciekawiła bohaterów. Wszystcy wiedzieli, że tam znajduje się wskazówka. Bohaterowie zaczęli przeszukiwać całą okolicę zamku. Jedynie Sorcererowie zostali wśród ruin, aby odprawić swoje modły. Oni zachowywali się zupełnie inaczej niż przed śmiercią Firzena. Z dawnymi Sorcererami łączył ich tylko wygląd i małomówność.
Gdy po kolejnych nieudanych poszukiwaniach wrócili w miejsce gdzie dawniej stał zamek nie było tam Sorcererów.
-Firen... - podejrzewał Louis
-Nie! - krzyknął gwałtownie Freeze - To, że uciekł nie znaczy, że zdradził!
Podeszli w głąb ruin gdzie zostawili ciało Firzena. Widok, który tam ujrzeli był przerażający. Oto zobaczyli Firena nachylonego u ciała Firzena, a obok niego dwie kupki popiołu - tylko tyle zostało z kapłanów pana ognia i lodu. Louis rzucił się w bieg ku starszemu z braci. Firen już miotał ku niemu kulę ognia lecz Henry zablokował ją swoją strzałą. John rzucił Firenem za pomocą magii o ścianę co obezwładniło władcę ognia.
-Gdzie pamiętnik?! - krzyczał Louis
Firen zaśmiał się.
-Braciszku - zwrócił się do Freeza -Jesteś na tyle tępy, że zapomniałeś, że nosił go zawsze przy sobie - rzekł po czym odepchnął Louisa na małą odległość, wymówił jakąś regułkę po czym rozcięły go czerwone pasy. Większość osób które to widziały wciąż było oszołomione.
-Trzymał to blisko siebie, to oczywiste! - otrząsnął się Louis - Ale teraz notatnik ma on... - westchnął
-To prawda, zawsze odkładał go do kieszeni płaszcza, zapomniałem - mówił jak w amoku Freeze
-Gdy przyszliśmy on jeszcze grzebał przy ciele Firzena - powiedziała Jan - Pamiętnik ciągle tu jest. - zaśmiała się
Henry podbiegł do ciała Firzena, rozpiął jego żółty kaftan i wyciągnął rękę ku wewnętrznej kieszeni.
-Jest! - krzyknął po czym wyjął z kieszeni grubą książkę o skórzanej okładce i usiadł na ziemii. Reszta bohaterów od razu podbiegła do łucznika. Jedynie John i Jan zastanawiali się czemu Firen dał im tak wielką wskazówkę.
 
Walsemore
Logika Twojego utworu jest coraz bardziej pokrętna :P i to mnie ciekawi. Mam nadzieję, że w dalszych częściach wszystko wyjdzie tak, żeby trzymało się kupy :D
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
Kuba4ful aka Senpai
Dziwne, pamiętałem, że pisałem co mi się nie podobało w rozdziale 7, a teraz tego nie ma xD. Może po prostu zapomniałem kliknąć "Odpowiedz" xD. Więc w takim razie ocenię te dwa.
Śmierć Firzena była taka, no trochę taka, dziwna... Przybywa, zabija wszystkich i pada na ziemię xD. Ja już bardziej bym przypuszczał, że to Firzen jest synem Juliana, a nie na odwrót xD.
W 8 rozdziale, nie pasowało mi to: "Oni zachowywali się zupełnie inaczej niż przed śmiercią Firzena. Z dawnymi Sorcererami łączył ich tylko wygląd i małomówność.", to co łączyło nowych? xD Drugie co mi nie pasowało to to, że Louis stracił swój dom, swoją ukochaną siedzibę, a nie chciał by Jan go pocieszyła xD.
 
Walsemore
Ach, no tak - i jak na kobietę, która w przeciągu tygodnia straciła ukochanego męża, Jan bardzo szybko poleciała na Louisa :D
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
Ananasik
Weź noo, laska chciała się zaspokoić :D
 
Ananasik
Powracam panowie i panie!

Rozdział IX - Pamiętnik


-"Pamiętnik Firzena" - dość pospolita nazwa jak na tak wielkiego maga zaczął czytać Henry - Może dalej czytaj ty, jestem w tym słaby - powiedział do Johna. Ten bez słowa wziął od łucznika książkę i zaczął głośno czytać
-"Aby zamienić zająca w tulipan należy..." - tu przerwał - Może znajdę coś o Julianie i dopiero zabiorę się do czytania - powiedział zniesmaczony. Wszystcy pokiwali potwierdzająco głowami. Zaczęło się ściemniać, Jan powoli usypiała. Nagle rozległ się okrzyk Johna.
-Znalazłem!
Bohaterowie utworzyli krąg dookoła maga.
-To jeszcze nic o Julianie, ale powinniśmy to wiedzieć. Mam fragment dlaczego Firzen się zabił. Więc chodzi o to, że Firzen władał bardzo dużą mocą, wszystcy to wiemy, żył koło stu-dwustu lat. Odkrył, że po czasie jako władca przeciwieństw straci moc i albo stanie się okrutnym czarnoksiężnikiem, albo umrze ze starości, dlatego przekazał Freezowi i Firenowi swoją moc. Chciał aby po jego śmierci jego potęga dalej działała w imię dobra. Pisze dalej, że jest możliwość jego powstania, gdyby żywi powiernicy jego mocy się połączyli. To znaczy, że Freeze musiałby oddać Firenowi swoją moc, lub ma odwrót.
-Do tego Firen dąży! Dlatego dał nam wskazówkę co do pamiętnika - krzyknęła zupełnie rozbudzona już Jan
-Nie oddam mu mojej mocy, nie ma mowy! - powiedział dumnie władca lodu - Nie ma już prawa nazywać się moim bratem... - wycedził przez zęby.
-Może próbować Cie przekonać, pamiętaj, że jeśli Firzen powróci to nie będzie tak miły jakim go znałeś - powiedział John
Freeze pokiwał głową na znak, że zrozumiał co, John chce mu przekazać.
-Jan, zajmij się przeszukiwaniem pamiętnika, chciałbym się zdrzemnąć - rzucił zmęczony John podając czarodziejce księgę. Bohaterowie położyli się na ziemii, aby zregenerować siły, odpocząć. Henry wstał jako pierwszy i zaczął budzić towarzyszy począwszy od Johna zakończywszy na Freezie. Gdy Louis całkowicie już się rozbudził rozejrzał się po czym krzyknął.
-Gdzie Jan?!
Henry dopiero teraz zauważył, że nie ma tu towarzyszki przygody. Bohaterowie zaczęli nawoływać czarodziejki. Głośne "Jan! Jan, gdzie jesteś?" roznosiło się po całym lesie. Po kilku minutach nawoływania, mag, łucznik, były król Niniwy i Pan Lodu rozdzielili się i zaczęli przeszukiwać połacie lasu. Zaszło słońce, a bohaterowie po kolei przyszli w miejsce ruin zamku, żaden nie znalazł nic co mogłoby służyć za wskazówkę do odnalezienia Jan. Gdy każdy opowiedział już co znalazł na podczas przeszukiwania lasu zregenerowany John zasiadł do czytania pamiętnika, Louis zaszył się sam w jakimś cichym zakątku, a Henry z Freezem zajęli się łowami. Tej nocy żaden z bohaterów nie spał. Grzali się przy ognisku rozpalonym przez Henrego. W środku nocy John wykrzyknął tak, że wystraszony Henry już napiął łuk do strzału.
-Mam! Tutaj jest wzmianka o Julianie!
-I co? Kim czy raczej czym on jest? - zapytał Henry
-Zacytuję wam - odparł mag - "Co ja narobiłem... Potężne zaklęcie, długo by opowiadać jak je odkryłem, ale dużo w tym czarnej magii. Stworzyłem potwora, nie jest on jednak żywy a jedynie jest bytem w naszym wymiarze, jest on demonem. A demony jak wiemy są energią, więc nie da rady zabić go nikt z naszego wymiaru, ale może taka osoba jeśli ma potężną aure unieszkodliwić, wysłać do innego wymiaru. Aby tego dokonać należy..." Tu kartka jest wypalona, na cholerę nam to w takim razie! - wściekł się John
-Następnego dnia ruszamy, musimy odnaleźć Firena, jestem niemal pewny, że to on porwał Jan - Louis zmienił bezceremonialnie temat
-Ma racjÄ™ - przytaknÄ…Å‚ Henry
John wzruszył ramionami, schował do kieszeni płaszcza pamiętnik i położył się spać. Jego towarzysze po czasie uczynili podobnie.
Oskar 2014 - Najlepsze Opowiadanie
 
Kuba4ful aka Senpai
Nikt dawno nie pisał nic, żadnego opowiadania, więc mi się nudzi i piszę rozdział a tu wtedy bum masa ludzi pisze rozdziały xD.
 
Walsemore
Albo mi się wydaje, albo Ci sie styl pisania zmienił i poprawił :)
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
Ananasik
Rozdział X - W Czaox


Henry po raz kolejny wstał jako pierwszy. Zbudził towarzyszy, zebrali jak najszybciej wszystko co tylko mogło im się przydać podczas wędrówki. John jako mag znał mapę świata więc pełnił funkcję przewodnika. Przeszli pod las gdzie Firzen uratował ich z rąk Justina i innych sług Juliana, ostatni raz spojrzeli na ruiny stolicy Niniwy, Louis westchnął przy tym głęboko. Bohaterowie złapali się za ręce, John coś wyszeptał i już po chwili w Niniwie nie pozostał po nich ślad. Stali przed wielką stalową bramą otoczoną ceglanym murem
-Gdzie jesteśmy? - zapytał Louis
-Nie znasz tego miejsca, to daleki wschód - odparł mag
-Oszalałeś?! - wykrzyknął Louis - Wschód to chyba ostatnie miejsce gdzie Firen mógł się udać!
-A masz jakikolwiek inny pomysł gdzie może się znajdować? - zapytał chłodno John - Nie, dlatego szukamy tu osoby która może coś wiedzieć o tropieniu ludzi.
Louis pokiwał głową nic nie mówiąc. John podszedł do bramy i uderzył w nią lekko różdżką. Dosłownie sekundę później w bramie otworzyło się małe okienko, z którego wyjrzał skośnooki mężczyzna o żółtej cerze mierzący do Johna kuszą. Henry już zaczął nakładać strzałę na łuk, ale John odwrócił się i kazał mu być opanowanym.
-Bez numerów! Czego chcecie? - zapytał skośnooki
-Poszukujemy Monka, jestem jego znajomym - na ostatnie słowo John nałożył największy nacisk.
-Aha, no tak, znajomy - mruknął mężczyzna - Chwile.
Okienko zamknęło się, a już chwilkę później brama zaczęła się poruszać, za kolejną chwilę brama była otwarta na oścież. Bohaterowie przeszli przez bramę, po czym zaczęli się rozglądać po mieście.
-Witajcie w Czaox. - powiedział żółtoskóry, po czym zajął się zamykaniem bramy.
W mieście wyraźnie wyróżniał się pałac, który znajdował się w centrum. Jego bogaty wygląd mocno kolidował z identycznymi słomiano drewnianymi domkami. John nie pozwolił towarzyszom zbyt długo nacieszyć się pięknem miasta.
-Za mnÄ…
Bohaterowie ruszyli za magiem, który prowadził ich przez biedne osiedla, w których roiło się od szałasów i namiotów i wykonywujących swoje codzienne zajęcia biedaków. Po czasie dotarli do lekko wyróżniającego się spośród innych domu. John zapukał w jego dębowe drzwi, w których stanęła siwa, również skośnooka staruszka.
-Ale wytrzeć buty! - krzyknęła (czy to nie woźna?)
Bohaterowie zaśmiali się pod nosem, po czym weszli, posłusznie wycierając buty. Znajdowali się w całym pomalowanym na biało pokoju, z którego wychodziło wiele drzwi, przez jedne z nich wyszła staruszka.
-Gdzie ten Monk, czy jak mu tam? - szepnÄ…Å‚ Johnowi Freeze.
John mruknął coś do siebie, po czym przeszedł w róg pomieszczenia, nachylił się i podniósł klapę.
-Idziecie czy nie? - zapytał mag.
Bohaterowie kolejno podeszli i wchodzili do tunelu, ostatni weszedł John zamykając za sobą klapę. Znaleźli się w krótkim korytarzu oświetlonym kagankami, z którego wychodziły schody prowadzące w dół. Tam znajdowała się drewniana hala, również oświetlona. Na środku hali stał krótko ogolony przepasany mnisim pasem potężnie zbudowany mężczyzna. Jego cera nie była żółtawa jak jego pobratyńców, a jedynie lekko ciemna.
-Spodziewałem się was - powiedział
-Monk, przyjacielu, jak dawno się nie widzieliśmy! - zawołał John
-Witaj, mów z czym przychodzisz, wiem bowiem, że masz jakiś interes, inaczej nie odwiedziłbyś mnie - powiedział oschło
-Tak, chciałbym abyś pomógł mi znaleźć pewną osobę. - John zauważył, że nic nie zdziała miłymi słowami
Monk pokiwał głową.
-Porywacz kobiety, którą uważasz za jedyną rozważną spośród ich płci
John pokiwał głową, a Freeze i Henry lekko zachichotali.
-Czemu tak uważasz, wiele kobiet jest inteligentniejszych od nas mężczyzn - powiedział Monk
-Uważam jak uważam,tego nie zmienisz, ale nie o tym przyszedłem rozmawiać - mag się zdenerwował
-Uparty jak zawsze - westchnął mnich - To zabawne, ale trafiliście w idealne miejsce, pan ognia wie więcej niż wam się wydaje, Firzen, jego potencjał wykorzystał Rudolf, zabrał mu moc, po czym zabił kiedy mag był jeszcze dzieckim, a wraz z Julianem, wytworzył wizję materialną Firzena.
Bohaterowie byli oszołomieni, Monk kontynuował.
-Widzieliście więc jedynie śmierć i tak nieżywej wizji, cała reszta to podpucha, cały ten pamiętnik, zastanawia mnie jedynie jak Firen dowiedział się o tym wszystkim, przypuszczam, że gdy uciekał w walce z Julianem, Rudolf go uwięził i dopiero wybił Miriadów - mnich zauważył zdziwienie na twarzach bohaterów - wojowników Juliana, tak się nazywają
-Ale... Po co to wszystko? - zapytał zaskoczony jak nigdy mag
-Nie wiem, albo Julian chciał zrobić z was głupców, albo ma w tym wyższy cel, nie mam mocy czytania w umysłach stworzeń spoza naszego wymiaru... no i Juliana, uznajcie to za wskazówkę i odejdźcie
-Dziękujemy - odpowiedział Louis, który jako jedyny zachował zdrowe zmysły. - W takim razie idziemy
Bohaterowie kolejno wyszli z hali, a później z domu. John usiadł opierając się o ścianę domu.
-Co mamy... - nie dokończył Henry
-Uciekajcie! - gdy bohaterowie się obejrzeli w stronę krzyku ujrzeli ku swojej radości Jan, lecz ona nie była szczęśliwa - No dalej!
Bohaterowie dopiero teraz zrozumieli, że powinni jak najszybciej opuścić miasto. Dobiegli do bramy, John ogłuszył strażnika, po czym szybko otworzyli żelazne wrota.
-Louis, zostaw go! - krzyknął Freeze kiedy Louis próbował zabrać ze sobą bezwładnego strażnika - Chcesz żebyście zginęli oboje?!
Louis posłuchał rady władcy lodu i wybiegł najszybciej jak się dało po za teren miasta. Odeszli na bezpieczną odległość od muru i czekali na rozwój wydarzeń. Po chwili ujrzeli straszliwy widok. Całe Czaox wyleciało w powietrze, a nad nim pojawiła się fioletowa poświata.
-Tak upada Czaox, ostatnie z wielkich miast średniowiecza - Louis powiedział donośnym głosem.
-Julian ma moc... - powiedział jednocześnie z podziwem i nienawiścią John - Pozostają wioski Niniwy


No i jako że rozdział X to was informuje że na XX rozdział damy konkurs!
Oskar 2014 - Najlepsze Opowiadanie
 
Walsemore
Na dwudziesty rozdział dasz konkurs ;d?
Powiem tak, fabuła się robi bardzo ciekawa i nie gubię się w niej. Jedyne, co mnie ugryzło w tym rozdziale, to jego koniec... Julian to chyba jakiś rozpierdalacz światów skoro potrafi zniszczyć bez wysiłku całe miasto? I razi to trochę naiwnością - teleportują się daleko od miejsca akcji, a tam wszyscy wszystko wiedzą jakby przeszli na następną ulicę, a nie na drugą połowę świata.
Czekam na więcej. Pisz częściej.
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
Shade
PozwolÄ™ sobie na komentarz :)

Będą z ciebie ludzie synku! Fabuła bardzo ciekawa, dobry styl pisania i należy ci się pochwała za orto. Ale są rzeczy, których nie można nie skomentować :D

1. ,,Tak upada Czaox, ostatnie z wielkich miast średniowiecza'' ~ skąd Louis wiedział, że czas, w którym żyją to średniowiecze? xD Oraz skąd Louis ma takie pojęcie o tym skoro z początku jak powiedział John 'nie znasz tego miejsca, to daleki wschód'. No i tu się nasuwa następna rzecz to trochę dziwne, że na dalekim wschodzie jest tylko 1 wielkie miasto.
Dość mała ta kraina :)
I jeszcze jedno - Ten Julian to się chyba wychował w kociołku z marichuaną xD Nie wystarczy, że ma taką parę, że Największe miasta w całej krainie idą z dymem to jeszcze jest gotów rozpindolić cały świat, żeby dopaść grupkę wojowników.

Pisz dalej, czekamy na więcej :)
Edytowane przez Shade dnia 16-12-2014 21:28:38
 
http://supremesquad.forumpolish.com
Ananasik
@Wals
To sÄ… moce Monka, tego nie ogarniesz! A propo mocy Juliana, kurde, czemu ja widze takie rzeczy dopiero teraz ;_;

@Pub
O luju! A mie zaszczyt kopł! Louis ma uszy jak anteny telegraficzne w USA więc słyszy strażnika, który i tak mówi do niego ;p
Julian i kociołek z marihuaną to rzeczywiście było
A może lubie małe krainy? O!
Edytowane przez Ananasik dnia 16-12-2014 21:31:53
Oskar 2014 - Najlepsze Opowiadanie
 
Walsemore
Ale nie wyjaśnia to kwestii średniowiecza :>
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
Ananasik
Rozdział XI - Niniwa


-Niniwa, ostatnie miejsce gdzie mogą się schronić, nie na długo - mówił nie otwierając ust Julian, mimo to Rudolf i Firen doskonale go słyszeli - Znajdą pewnie jakiś wieśniaków którzy stawią opór, moi żołnierze już się z nimi rozprawią
-Panie, a co jeśli odkryją, że to co pisało w pamiętniku o tobie to prawda? - zapytał Rudolf kłaniając się
-To niemożliwe, ludzie nie zauważają odpowiedzi, które mają pod nosem, a nawet jeśliby, co z tego, nie dadzą rady wysłać mnie do innego wymiaru.
-Panie, wybacz, że o to proszę, ale czy nie mógłbyś nakazać Justinowi, aby ocalił mego brata? - wtrącił się Firen
-Znaj moją dobroć! - zaśmiał się Julian - Ale jeśli nie będzie chciał do nas się przyłączyć nie zginie bezboleśnie.
-Dziękuję panie
-Rudolf! Każ zaatakować Niniwę i zrównać ją z ziemią!
Rudolf błyskawicznie wybiegł z sali, aby po chwili oczekiwania wrócić i oznajmić o wykonaniu zadania.
-Co jeszcze tu robicie?! Marsz za Miriadami! - wykrzyknÄ…Å‚ Julian sam wstajÄ…c z tronu.
Rudolf i Firen co prawda nie spodziewali się tego, ale posłusznie wyszli z sali, a za nimi ruszył Julian. Przed zamkiem, w którym dawniej panował Selder stały tysiące identycznie wyglądających żołnierzy. Julian stanął na podwyższeniu i ryknął jedynie:
-Na Niniwe!
A chorda żołnierzy niezrozumiale z zapałem coś odkrzyknęła po czym ruszyła opuszczając mury zrujnowanego miasta. Droga do Niniwy była długa, ale na Miriadów przed bramą czekał już portal, przez który przeszli czwórkami. Znaleźli się w tym samym miejscu gdzie Małym Wojowników z odsieczą przyszedł Rudolf pod postacią Firzena. Julian przez portal przeszedł jako ostatni.
-Tutaj rozbijamu obóz - nakazał, a żyjący w wiecznym strachu Miriadowie wnet zaczęli rozkładać namioty - Wy czterej! - zawołał, wystraszeni słudzy podeszli do swojego króla, nie śmieli spojrzeć wyżej niż na jego żelazne buty - Wybierzcie sobie po dwudziestu wojowników i ruszajcie sprawdzić jaką wioskę ci marni przeciwnicy skazali na stracenie jako pierwszą. Miriadowie skłonili się i uczynili tak jak nakazał ich władca. Niniwa nigdy nie była dużym krajem - wojownicy Juliana mieli do przeszukania około dziesięciu wiosek. Tylko tyle zostało Julianowi do zdobycia tytułu pana i władcy całego ludzkiego wymiaru. Był tak blisko!
Miriadowie podzieleni na cztery dwudziestojedno-osobowe grupy powędrowali jedni na północ, więc w stronę ruin zamku, do Eder, Mihzur i Lwaosu drudzy wgłąb lasu, więc na południe do Hiqir, a pozostali wzdłuż lini lasu, na wschód do Bruhoth oraz Fahros i na zachód do Skawhi, Ateurus i Zahuq. Po tygodniu ekspedycje z północy, wschodu i zachodu wróciły z niczym. Donieśli, że miasta zastali opuszczone, bez żywej duszy.
-Sami się zdradzili, wszystcy ruszać do Hiqir! - wykrzyknął Julian
-Panie, wybacz, ale czy pamiętasz co mówiłeś o moim bra... - zaczął Firen lecz przerwał mu nienaturalnie donośny głos inaczej już ubranego Miriada na koniu, którego Julian wysłał jako przywódcę ekspedycji na południe.
-Nie bądźmy głupi! Julian wykorzysta nas do zdobycia świata, a później wybije i sprowadzi tu demony ze swojego wymiaru! Przyłączmy do byłego króla Niniwy, a później wspólnie odbudujmy ludzki świat!
Wszystcy włącznie z Julianem zaniemówili, ale ten szybko się ocknął i posłał ku niemu kilka energetycznych czaszek lecz ten wyciągnął błyskawicznie swój miecz z pochwy, zamachnął nim, a wyleciały z niego pomarańczowe niematerialne półokręgi, które zderzyły się z czaszkami niszcząc się wzajemnie. Teraz wszyscy wstrzymali oddech całkowicie.
-Oto jakie moce możecie w sobie odkryć jeżeli się do nas przyłączycie! - zakrzyknął - Kto potrafi zdrowo myśleć niech pędzi co sił w nogach do Hiqir, aby tam przygotować się do walki z prawdziwym wrogiem! Z demonem!
W tym momencie wojak wrócił kłusem tam skąd przybył. W szeregach Miriadów przez chwilę panowała cisza, aby zaraz połowa z nich wyciągnęła bronie i przebiła ciała tych, którzy dalej chcieli służyć Julianowi. Zaczęli biec w stronę Hiqir, wielu z nich zostało zabitych przez wiernych Miriadów, czaszki Juliana, magmowe kule Firena, czy też shurikeny Rudolfa. Kilkunastu wojowników jednak dotarło do bram Hiqir, Julian nie zorganizował pościgu. Szykował się do bitwy.
Oskar 2014 - Najlepsze Opowiadanie
 
Ninja
2/10 bro :D

A tak serio to jest dobrze, bo sam lepiej nie umiem ;] Pisz dalej
 
Ananasik
Prawilnie, bro xD
Oskar 2014 - Najlepsze Opowiadanie
 
Walsemore
Nie wiem, wg mnie za bardzo ziemniaczy siÄ™ logika tego utworu.
Miriady to jakieś sługusy Juliana z innego wymiaru, które pozwalają mu niszczyć wszystko, co mu się tylko spodoba, tak? To czemu na jedno chwytliwe hasełko Deepa połowa z nich rzuciła się na drugą połowę? A nawet jeśli Miriady to ludzie to takie zwykłe gadanie by ich nie przekonało.
No, czekam na więcej. Mam nadzieję, że nie będzie tu Rio De Ziemniaczaneiro.
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
Przejdź do forum:
Copyright © LF2 PC 2003-2018