Little Fighter Polish Center - Forum dyskusyjne: Blask Ciemności. Rozdział I - Naznaczeni, Część 1 - Cień Ognia
Facebook
Youtube
 Zobacz temat
Little Fighter Polish Center » Artykuły » Opowiadania » Blask Ciemności
 Drukuj temat
Blask Ciemności. Rozdział I - Naznaczeni, Część 1 - Cień Ognia
bleeq
Księga Tajemnicy zbiorem jest wszelkich przepowiedni, małych i dużych,
których spełnienie, wiedz, jest pewne, słowa jej są święte, a kto by się oszczerstwa
wobec dopuścił, wiecznie w smole gotował się będzie i radości z życia nie zazna przenigdy.
Toteż baczcie bracia, aby traktować z szacunkiem jej słowa, ni prosić o objawienie,
słabym będąc umysłem, gdyż do szaleństwa jedynie doprowadzić Cię może.
Sekundyn z Parché, „O Księgach Świata Świętych”

Białe, puszyste płatki spokojnie opadały na grubą warstwę śniegu, jakby było go za mało na postrzępionych szczytach gór, wąskich dolinach i ledwie widocznych pagórkach. Śniegu, który zalegał tu od niepamiętnych czasów i ukrywał pod swoim płaszczem wszystko. Także na całym terenie Wyspy Królowej, gdziekolwiek by się nie poszło, i tak przed oczami wciąż widniała jedynie biel. Nieprzerwanie od tysiącleci, każdego dnia niezmiennie nowa biel.
Jeden z zabłąkanych płatków, kołysząc się płynnie, powolutku opadł na wyciągniętą dłoń. Błękitne oczy zwróciły się ku małemu szkieletowi. Wpatrywały się beznamiętnie w każdy szczegół, każde delikatne ramię, a potem na powrót patrzyły na białe gwiazdki, bez ustanku wirujące w tajemniczym, smutno-radosnym tańcu.
Freeze jeszcze raz spojrzał na śpiący na jego dłoni płatek śniegu, po czym delikatnie zrzucił go na ziemię. Skrzyżował ręce na piersi i znów wpatrywał się w jednobarwny krajobraz.
Freeze od kilkuset lat nie żył, poległszy w bitwie na Zniszczonym Klifie. Spoczywałby spokojnie, gdyby nie śmierć jaką poniósł i błogosławieństwo, które stało się jego przekleństwem.
Białe punkciki leniwie spadają w dół. Nigdy wcześniej tego nie widział. Od ponad stu lat, odkąd trafił na Wyspę Królowej, nigdy czegoś takiego nie widział.
Białe punkciki leniwie spadają w dół. To na pewno był śnieg. Ale śnieg nigdy nie był tak piękny. Nie był aż tak piękny…
Białe punkciki leniwie spadają w dół. Jaki jest tego powód? Skąd ta zmiana? Co zwiastuje ta przeklęta zmiana!? Spójrz człowieku… Jest… Cieplej…?
Białe punkciki leniwie spadają w dół. Freeze czuł. Pomimo swego lodowego ciała, Freeze czuł, że jest cieplej. Nieznacznie, ale cieplej…
Białe punkciki leniwie spadają w dół. Od czasu do czasu widział gdzieś w dali samotne postacie sunące wśród śniegu i spoglądał na nie swoim beznamiętnym spojrzeniem. Tylko dwa razy spotkał ludzi na tej wyspie. Za pierwszym razem był to mnich, idący w milczeniu wśród zamieci w brązowej todze. Miał zamknięte oczy, w złożonych dłoniach zaciskał kawałek papieru. Minął Freeze'ego bez słowa, nie oglądając się nawet. Za drugim razem…
Poczułâ€Ś Cośâ€Ś Mag zwęził oczy, oddychając coraz szybciej. Stał chwilę bez ruchu, po czym błyskawicznie odwrócił się, przeczuwając coś złego. I zobaczył.
Białe punkciki leniwie spadają w dół. A wśród nich przerażającą samotność.
* * *
Zawieja ostrych niczym szpilki sopelków śniegu ograniczała pole widzenia do odległości ledwie dwóch kroków. Jasnobłękitny płaszcz Freeze'ego łopotał wściekle na wietrze, a on sam szedł powoli, bez celu przed siebie. Prawą ręką zakrywał twarz, zaś reszta ciała, poza głową i dłońmi, okryta była cienkim ubraniem, poznaczonym wieloma przecięciami. W kilku miejscach na ciele zebrały się zamarznięte krople krwi.
Freeze zastanawiał się. Co on tu tak właściwie robi? Dlaczego skazał sam siebie na wieczne męki w tym przeklętym miejscu? Przecież mógłby wrócić. Mógłby wrócić do swojego domu, do swojego miasta… Ale… Pozostał sam. Ze wszystkich ludzi na całym świecie znał tylko siebie. Wszyscy inni pomarli, już dawno gnili pod ziemią. Co mu po takich przyjaciołach?
Szelest tysiąca kawałków lodu wyostrzył czujność Freeze'ego. Stanął w miejscu i zaczął wyczekiwać co się teraz stanie. Odgłos powinien się powtórzyć, ale tak się nie stało. Ta sama biel przed oczami, ta sama samotność. Freeze ostrożnie postąpił krok do przodu. Potem drugi. Trzeci, czwarty… Po szóstym kroku wyczuł pod butem coś znacznie twardszego niż śnieg. Poruszał nogą w przód i w tył stwierdzając, że to coś również się przesuwa, trochę ślamazarnie, ale bez oporów. Uniósł stopę, spoglądając w dół.
- Ups - jęknął, widząc masę włosów, krwi i skóry nieokreślonego koloru. Istotnie miał przed sobą głowę, a trochę dalej również resztę ciała. Mag ostrożnie odwrócił człowieka twarzą do nieba i skrzywił się paskudnie, widząc bladą skórę z w powbijanymi w nią kryształkami lodu.
Powieki mężczyzny poruszyły się. Napiął mocno mięśnie, przewrócił oczami w drgawkach. Potem splunął krwią i otworzył szeroko oczy, obrócone białkami do góry.
- Gryuegrhy! - wykrzyczał w twarz, a może raczej w pustkę przed twarzą Freez”a w języku Zakonu Lodu i dalej kontynuował. - Spójrz wokoło, przyjacielu! Spójrz na nowo, ujrzyj zło! Wiem, że widzisz, wszystko się zmienia! Białe lody już toną, ciemne ściany się walą, spójrzcie! Spójrzcie w górę! Miną lata, dziesięć po sto razy, a wtedy: strzeżcie się! Strzeżcie się zła, które nadchodzi! Bo już widzi, już nadchodzi, nic nie uratuje was przed gniewem! Nosiciel złej nowiny nadejdzie w czasie, zatem wiedzcie: śmierć już blisko, rozpoczną się żniwa krwawe! Niech lud mój się chowa, niech zapanuje trwoga, uważajcie! Zostanie jeden wybrany, niech rozniesie wieści, aby każdy kto usłyszy z rodu mego, szedł dalej i rozgłaszał, lud mój chronił i wyrywał z niewoli! Niech krzyczy wniebogłosy! Strzeżcie się, bo nadchodzi Cień Ognia! Nadchodzi Cień Ognia! - po tych słowach wyzionął ducha. A wokół ciął ostry śnieg, zamieniając jego martwe ciało w sopel lodu.
* * *
Pulsowanie. Głośne. Łup. Łup. Łup!
Freeze klęczał na dziwnie miękkim śniegu i czuł, że żyły zaraz pękną i krew poleje się z niego piękną kaskadą ciemnej czerwieni. Ach, musiałby to być cudowny widok.
Wspomnienie… Nieoczekiwane, zbyt zaskakujące. Dawne, niezrozumiałe słowa nabierały sensu. Ziszczały się. Koszmar się zaczyna. Koszmar, po którym niczego nie można się spodziewać. Przepowiednia z Szóstej Księgi. Księgi Tajemnicy. Od wieków będącej w posiadaniu zakonu Lodu. Księgi, w imieniu której nikt nie dopuściłby się oszczerstwa. Księgi, która nigdy nie kłamie.
Więc to było prawdą, która już dawno przywędrowała do Freeze”a, a o której zapomniał. Niedobrze. Bardzo niedobrze.
- Nadchodzi… Cień Ognia…- wyszeptał mag.
Jakiś dźwięk. Bardzo blisko. Jeden. Tylko jeden. Freeze zerwał się na równe nogi i wytężył oczy. Ujrzał przed sobą tylko białe punkciki, nerwowo kołyszące się w nagłym, zanikającym prądzie powietrznym, by w końcu uspokoić się i zacząć leniwie spadać w dół, na wieczny sen.
 
Przejdź do forum:
Copyright © LF2 PC 2003-2018