Little Fighter Polish Center - Forum dyskusyjne: Wspomnienia Walsemore'a
Facebook
Youtube
 Zobacz temat
Little Fighter Polish Center » ArtykuÅ‚y » Wspomnienia graczy
 Drukuj temat
Wspomnienia Walsemore'a
bleeq
Heh, to historia pisana w historii, trzyczęściowa, trochę długa . miłej lektury

02-09-2007 05:34
Rok 2006, kwiecien. Poszedlem do mojego kolegi, aby sie spotkac i se pograc na kompie. Pokazal mi pewna gre, ktora znal od jakiegos tam kolegi... Bylo to Little Fighter... Poczatkowo mis ie jakos nie podobalo, szczegolnie smiesznie wybieralem sobie postac. Deep- Eee, tam. Wyglada, jakby byl chory na glowe. John- Rety, on chyba ma downa. Henry- fuj, co to za fryzura? Rudolf- Patrzyl sie na mnie jakbym byl jego dziewczyna. Firen- podobal mi sie, ale kolega wybral Freeze- CO TO JEST?? Jakis pedalek z postawionymi wlosami! Dennis- Hmm, fajnie wyglada Woody-bujna fryzura, nie ma co. Ile on to hodowal? Davis- eeee, on chce mnie pogryzc czy jak? Powiedzialem koledze, ze zadna postac mi sie nie podoba, a on powiedzial, zebym wzial Freezego, bo ise moze z Firenem polaczyc. Nie wiedzial jak sie laczy, ale wzielem. Po 3 godzinach grania wrocilem do domu. Sciagnelem se LF na kompa bo mi sie podobal... Na wolnej lekcji informatyki pokazalem kumplom z klasy. Nastala era na LFa. WSZYSCY grali. Davisem byl taki lamusek, Johnem jeden skonczony idiota, Firenem nawet rowny koles, Louisem moj ulubiony ziom. I jakos tak to dalej lecialo. Lecz, niestety, pod koniec roku szkolnego, ludzie zaczeli odchodzic od LFa. Zostalem tylko ja.. Tylko ja gralem w LFa z mojej klasy. Odszedlem... Na rzecz tibii... Nie wierszysz? Czytaj dalej!
Byl rok 2007, konczyl sie miesiac marzec. Od dawna gralem na nielegala w tibie, dzielac konto z paroma osobami. Mniej wiecej tydzien temu zostalem shakowany. Gdy sie juz wylogowalem, mialem jeszcze 5 minut czasu i wszedlem do mojego folderu. Zaczelem jezdzic wte i wewte. Bylo tam lacznie 24 ikonki, foldery, pliki i skroty. I przez przypadek trafilem na LF2. Mysle sobie: a co mi zaczkodzi se raz zagrac? Zagralem... Gralem Freezem przeciwko Johnowi. Przegralem... I tak sie zaczelo... Nie wierzycie, za malo prawdopodobne? Cha, to czytajcie dalej.
Gralem sobie bezwiednie, poprzymuszalem nawet kilku moich kolegów do gry w LFa. Szukałem sobie na google jakiego? klanu, ale wszystkie podupadły. Ludzie, którzy zgłaszali chęć gry, nie grali w LFa już od ponad kilku miesięcy. Zaczełem się bawić w download. Wlazłem na strone, która nie działała mi w 90%... Ale działała księga wojowników. Pospisywalem se numery gg niektórych osób i zagadywałem do nich. I był w nich człowiek o imieniu Ratar... Dał mi nazwę swojej sieci na hamachi i hasło. Wszedłem na nią i poznałem caesara. Następnie Ratar zorganizował turniej w LF i zortganizował go na tej stronie. ;] Następnie poznałem Żubra i Djkma i razem z Caesarem założyli?my klan...
I to tyle je?li chodzi o konkretne fakty. Założę się, że my?licie, że ?ciemniam. Ale to najprawdziwsza prawda

05-06-2009 03:43
Hmm dla mnie posty z 2007 roku sa bezcenne ;]. Tak jak wszystkie inne pamiatki i wspomnienia. Wiec teraz postanowilem dopisac ciag dalszy:
Wrzesien 2007... bylem wtedy w moim pierwszym klanie, Death's Pals, zalozonym przeze mnie i Caesara. Klan był w miarę dobry, wspominam te czasy pozytywnie ;]. Jednakże na poczatku listopada 2007 ( w Święto Zmarłych bodajze) zostalem wyrzucony z klanu... ja jego tworca xd. No wiec sie strasznie wkurzylem, te wyrzucenie z DP praktycznie mnie zniszczylo... dopiero pod koniec listopada zebralem sie i doszedlem do starego klanu PP. Klan podupadal z deka, wiec chcialem go podniesc. Doszedlem pod warunkiem, ze zostane CLem. No i jakos prawie mi sie udalo, ale klan upadl. Niestety. Moze tam z miesiac bylem, nie wiem... po PP przyszedl czas na ET czyli Excellent Team. W grudniu 2007 sie tam pojawilem.
Rok 2008 xD. Rok szalonej HdZ ;]. W styczniu te powiesc zaczalem pisac, w wrzesniu skonczylem, dokladnie siodmego. Taka historyjka smieszna o ludziach z LF2 ;] (ludziach, nie postaciach). W styczniu mialem sie wzniesc w OPC, jednakze poprzez protest yBanana moje zwyciestwo zostalo uniewaznione i to on przeszedl do kolejnej rundy... korupcja normalnie... no ale cóż, w lutym wyjechałem z kraju, wiec i tak nie moglbym rozegrac kolejnej rundy
Jakos tak sflaczale sie zylo w LFie w 2008 roku, az do ee bodajze lipca. Wtedy to rozpoczelo sie OPCL, najwazniejszy turniej polskich klanow. Glownym przeciwnikiem ET byli Immortal Hunters, czyli polaczenie starego Immortal Hunters z moim Death's Palsem. Klan byl na bardzo wysokim poziomie (i nadal jest), wiec walka z nimi miala byc zazarta. Mielismy walczyc o drugie miejsce, bo pierwsze mialo zajac BF... i co sie okazalo? Przegralismy z SoRem... ktory zajal trzecie miejsce. BF, ktorego uznawalem za pewnego zwyciezce, bylo drugie, zas IH pierwsze...
OPCL soknczylo sie w listopadzie 2008 bodajze... te date mozna juz uznac za koniec istnienia klanu ET... ja odszedlem w grudniu, gdyz jego metabolizm byl wolniejszy niz u trupow... zajalem sie taka stronka www.lf2.art.pl ze zawsze lubilem grafiki opowiadanka i filmiki o LF2. Jako tako w Little Fighter 2 już w ogóle nie gralem...
PoczÄ…tek 2009 roku. Heh... LFO LFO i jeszcze raz LFO. Gralem tylko w to, moja stronka sie nie zajmowalem... zmiana przyszla dopiero w maju. W tym miesiacu doszedlem do klanu Dragons Team, w ktorym jestem obecnie. Mamy wlasnie klanowke z Rain Soldiers, ale jakos malo udana jest...


4-06-2011
Dwa lata po poprzednim wpisie bez jednego dnia xD. No to nieźle . Nie sądziłem, że powstanie jeszcze trzecia część tej mojej LF2 opowieści

Tak więc, co się działo dalej? W czerwcu 2009 ruszyły z wykopem prace nad Powrotem, moją najlepszą powieścią o LFie i w ogóle - najlepszą powieścią. Legendarna sprawa. Dalej siedziałem w DT, dostałem nawet vCLa. Wywaliłem wszystkich nieaktywnych, ale klan trzymał się mocno. Razem z LiLdianem szliśmy z dumą przed siebie. No i z resztą klanu też, heh. Potem przyszło w OPCL starcie z HH. Pamiętam tę walkę pomiędzy Sieholem a Extremem. Siehol wygrał w sposób znaczący i wszystko było aj waj do czas, gdy HH stanęło na bardzo niekorzystnym dla nich wyniku. Extreme się obudził, że Siehol grał pasywnie i zarządał powtórzenia walki, a akurat Siehol nie nagrywał powtórek - według ustaleń miał je mieć właśnie Extreme, ale ten twierdził, że też ich nie ma. No i walkę powtórzono, przez co wynik stał się niekorzytny dla nas, DT. To mi się za bardzo nie spodobało. Danken jednakże oddał walkę walkowerem, przez co wygrało ostatecznie DT, zajmując tym samym przedostatnie miejsce ^^

Niestety, wkrótce DT ostatecznie upadło, a ja z Pitem przeniosłem się do HH, niby to fuzję robiąc. LiLdian gdzieś zwiał. No i byliśmy w klanie naszego wroga, żeby nie powiedzieć. Nic się szczególnego nie działo, aż gdzieś pod koniec października 2009 LiLdian powrócił. Niby reaktywowaliśmy DT, lecz klan po krótce znowu upadł. Dobra, nieważne, z powrotem znalazłem się w HH. Kiedy, tego już dokładnie nie pamiętam, pewnie gdzieś pod koniec listopada/początek grudnia.

Styczeń 2010 to czas rewolucji - w dosłownym tego słowa znaczeniu. Ruszył tym zwany LF2 Revolution. Pomagałem pisać opisy, publikowałem tam swoje opowiadania itp. Strona dobrze się rozwijała, wydawało się, że to naprawdę będzie mogło podnieść scenę polskiego LF2 z upadku.

Początkowo naprawdę w to wierzono. Kiedy przyszło załamanie? Hmm... musiałbym sprawdzić na stronie... jeśli wierzyć temu, co tam wypisano, w czerwcu Rev zaczął chylić się ku upadkowi. Ja jednak nie przestawałem wierzyć w rewolucję, chociaż sam Kozi, główny przywódca, opirdalał się konkretnie. Z tego co pamiętam, czy pamiętam dobrze, tego już nie wiem. W sierpniu napisałem ostatni news na Revie. We wrześniu zrzuciłem wszystko co związane z LFem na płytę DVD.

Bo, jeśli mam opowiadać swoją historię, to oprócz wkładu politycznego należey wspomnieć wkład artystyczny. W wakacje uwtorzyłem z Seurakiem kilka odcinków wspólnego komiksu, sam zrobiłem jedną część, a z Myszonem zrobiłem jedną część jeszcze innego komiksu. Całkiem sporo tego było, a na dodatek pisałem tym zwaną wersję poprawioną Powrotu. We wrześniu zgrałem wszystko na płytę DVD, komiksy, powieści, samego LFa, screenShoty itp.

No i co było dalej? Niby oficjalnie pozostawałem w HH, ale tam nie grałem - liceum to nie podstawówka. Później ktoś włamał się na naszą stronę i wszystko zniszczył. Padł HH, RS, BF padł jeszcze w maju, dokładnie na święto Konstytucji. LF2 praktycznie całkowicie padł, leżał i kwiczał. Zginęła cała nadzieja, jedynie jacyś najwięksi zatwardzialcy pozostawali w tym

W listopadzie grałem sobie w Unreal Tournament 2004, jak miałem chwilę czasu, a w grudniu zacząłem rozgrywać GTA IV. PO GTA przyszło całkowite zamulenie, nie grałem w ogóle, zresztą, czasu nie było. No i nadszedł ostatni turniej LF2.

Niezły zaśmiew byłby, gdybym w 2013 roku napisał kolejną część tej opowieści xD



Aktualizacja 8.11.2013

Jeśli komuś chciałoby się czytać:
7 XI 2013
A oto staje się cud - piszę część kolejną
Jak zatem ta historia wyglądała? Cóż, po wspomnienaym we wcześniejszej części mej opowieści One Last Time Tournament pojawiło się całkiem przyzwoite ożywienie na scenie LF2, ja jednak mimo wszystko nie wciągnąłem się. Dopiero w listopadzie 2011 roku się tym zainteresowałem, ze względu na chęć ucieczki od rzeczywistości. Cóż, gdy rzeczywistość wróciła do normy, znów zniknąłem z LFa
Nie pamiętam dokładnie motywacji, ale w kwietniu/maju 2012 znowu miałem schiza na tę grę. Scena leżała i kwiczała, jak to robi po dziś dzień (chociaż, gwoli szczerości trzeba powiedzieć, że widać poprawę), ja jednak niezrażony wziąłem się za tworzenie Kresu Imperium, którego poprzednia część powstała jeszcze w 2010 roku. Pisałem również Powrót, ogólnie można mówić o recepcji LF2. Niestety, po niedługim czasie mój zapał wygasł.
We wrześniu 2012 rozpocząłem trzecią klasę liceum - klasę maturalną, co wiązało się z tymże cudem maturą właśnie nazywanym. Czasu zbytnio nie było...
Jaka jest największa zaleta matury? Jak się już ją napisze, to można nią straszyć młodsze roczniki. Po maturze miałem mnóstwo czasu! Wtedy też z powrotem wziąłem się za Powrót, opublikowałem wiele części, wiele napisałem. Niestety, jak to bywa, słomiany zapał - wkrótce czasu stało się mniej i od sztuki LF2 odszedłem
A no właśnie, jako gracz jako taki nigdy się szczególnie nie wybijałem, ale czuję się artystą stylu LF2 i w tej materii uznaję swoje osiągnięcia. Powrót, komiksy, LF2 Art, który swój żywot zakończył w sierpniu 2010... Nieskromnie to brzmi, taka sytuacja ;d
Teraz jak patrzę w LF2 znów pojawił się ruch, warto by było się temu przyjrzeć. Może i to uczynię w dniach najbliższych?
 
Walsemore
20 III 2015
Pisząc poprzedni wpis nie miałem najmniejszych wątpliwości, że powstanie nowa część historyjki. Także oto jest ten dzień, dzień, w którym jadę sobie pociągiem z Warszawy do Siedlec i piszę.
Muszę sięgnąć pamięcią wstecz. Hmm... historia skończyła się w lisotpadzie 2013 roku. O ile dobrze się orientuję to niedługo po tym odszedłem od LFa na rzecz... Tibii! A tak, nadal sobie lubię pograć w Tibię od czasu do czasu.
W LFie pojawiłem się ponownie chyba na poziomie marca 2014, nie pamiętam dokładnie motywacji. Może po prostu tylko to, że miałem więcej czasu i mogłem się trochę pobawić? Wówczas nie dołączyłem do żadnego klanu, nie grałem w LFa... a nie, wróć! Co ja gadam! Wreszcie z odmętów mojej pamięci wyłaniają się odpowiednie fakty.
W tym czasie głównie zajmowałem się pisaniem, zarówno Dobrego Juliana, jak i Powrotu, który ciągnął się od 2009 roku. Dołączyłem do klanu BB, gdzie był mój dobry ziomek Sztach, któego poznałem na studiach (inny kierunek, ale ten sam Uniwersytet). Grałem sobie wesoło w LFa, pisałem ten Powrót, po napisaniu pięciu części Dobrego Juliana ponownie go zarzuciłem. W tym czasie scena mierzyła się z prawdziwym debilem - Bukorlem. Do dziś dnia pamiętam jak napisałem wywiad z BleeQ i nikt nie skomentował wywiadu, bo wszyscy zajmowali się hejtowaniem głupot napisanych pod wywiadem przez Bukorla.
Jakoś tak czas ten płynął, kwiecień, maj, czerwiec... W lipcu stało się coś. Otóż turniej par klanowych, w którym braliśmy udział ze Sztachem. Regulamin mówił jasno: w sytuacji, jaka miała miejsce, oddanie walkoweru Pudzianowi przez Sztacha dałoby zwycięstwo nam. Niestety, BleeQ po raz kolejny wykazał się swoim poczuciem sprawiedliwości i policzył to tak, że Pudzian wygrał. Na znak protestu odeszliśmy ze Sztachem z LFa (był to początek sierpnia).
Wróciłem do LFa po dość krótkim czasie, z przyczyny dość powiedziałbym nieprzewidywalnej. Zalogowałem się na GG, a tam BleeQ napisał mi, że ktoś zaczał czytać Powrót. Po pięciu latach! To mnie zmobilizowało, szczerze mówiąc, aby publikować i pisać więcej. Miałem zresztą dużo Powrotu napisanego, którego nie opublikowałem.
Wziąłem udział w jednej edycji MoC - edycji Freezem oczywiście. Generalnie dowcip polegał na tym, że w fazie grupowej wylądowałem z Koczkiem, w drugiej fazie... znowu z Koczkiem. Koczko powinien był przegrać przez niedociągnięcia formalne w turnieju, ale tu znów zadziałała sprawiedliwość BleeQ i znów przegrałem. Znaczy się, musieliśmy powtarzać walki w grupie, bo trzy osoby miały dokładnie taki sam wynik dużych i małych punktów. Udało się wyjść, przegrałem w finale z Koczkiem i Fioletixem, ale przynajmniej zgarnąłem trzecie miejsce. Ja, jedyny prawdziwy mistrz Freeze'em...
Zasadniczo tylko Powrót trzymał mnie wówczas w LFie. Patrzyłem na te młode klany w LFie, klany powstające i umierające jak grzyby po deszczu. Efemerydy. Powstał kolejny klan, Blazing Fighters. Wiedziałem, że jeśli im nie pomogę skończą tak samo jak rozliczne inne klany zakładane przez nowicjuszy. Zgłosiłem swój akces i BF pewien okres czasu funkcjonował wcale nieźle.
Warto wspomnieć o konkursie na admina, który zorganizowałem na rzecz BleeQ. Rozpoczął się w grudniu, lecz później BleeQ zniknął i tak jakby uległ on zawieszeniu.
Właśnie, nieobecność BleeQ spłodziła w moim umyśle coś, co myślałem zawsze, że jest zbyt niegodziwe, by mogło przejść przez mój rozum. Otóż kiedy BleeQ zniknął wszyscy zaczęli wyrażać swój buldupy, jaki mieli do LF2 PC. Starałem się mu zapobiec dyplomatycznymi metodami, ale nie dało się.
Postanowiliśmy wówczas z Hubim rozpętać prawdziwą gównoburzę. Ach, to było śliczne! W kwadrans psano osiem komentarzy! Dawno już się tak nie uśmiałem jak w trakcie tej gównoburzy. Pod jednym newsem znalazło się ponad sto komentarzy, to nie lada osiągnięcie! W końcu wszyscy się wypalili, uspokoili i można było rządzić tym LF2 PC pod nieobecność jedynego prawdziwego wodza. Usunęliśmy z Hubim swoje wypowiedzi w tejże gównoburzy, aby po swoim Powrocie BleeQ nie wziął nas za debili.
No i jeszcze jedną rzecz piękną zrobiłem - założyłem multikonto Perun. Jako Perun dołączyłem do BF, wziąłem udział w Easy Cupie, zająłem drugie miejsce. Miałem zamiar zdradzić go zaraz po powrocie BleeQ, ale BleeQ nakrył go wcześniej. A szkoda. Poszedł ban na tydzień. Poprosiłem Puba, by w moim imieniu wrzucił Kroniki Trollingu na stronę. BleeQ przedłużył mi bana na kolejny tydzień, kolejny dowód jego poczucia sprawiedliwości. Kazdy wrzucał posty na forum w trakcie bana przez ręce innych.
BleeQ jest jedynowładcą tej strony, jego poczucie "sprawiedliwości" stanowi najwyższe prawo, wykrętne i oszukańcze, zdradzieckie i nieprzewidywalne. Za nic mając moje starania w utrzymywaniu strony pod jego nieobecność, za nic mając przeprowadzenie konkursu na admina, niewymienioną tutaj wszelką działalność na stronie zdjął mi uprawnienia redaktorskie. Cóż, jeśli myśli, że będę o ich przywrócenie błagał na kolanach, to się przeliczy. Postanowiłem zwinąć się ze sceny, ale najpierw ukończę dla tych kilku swoich czytelników Powrót (pisany siedem lat!) i Wzejście.
Powrócę jeszcze w wakacje, aby dokończyć Dobrego Juliana dla Kuby4foul, obiecałem mu. Chcę w tym roku już ostatecznie zamknąć wszystko to, czego jeszcze nie zamknąłem, i pożegnać się na zawsze z LFem.
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
Kuba4ful aka Senpai
A no właśnie, Wals jak o tym wspomniałeś, to Adi pisał podczas bana swoje opowiadanie przez Ananasika i jakoś banana nie dostał (nie wiem jaki znak interpunkcji postawić więc pisze ten nawias)
Edit: BF to nie był nowy klan, to była fuzja klanu starego i nowego (DSS i TF)
Edytowane przez Kuba4ful aka Senpai dnia 22-03-2015 09:08:34
 
Fear
O! Jest tu o BF! Wiedziałem :D
Drugie
miejsce wEasy Cup'ie #13
__________________________________________
Drugie miejsce turnieju Easy Cup 2vs2.
Razem z Shiftem

_________________________________________

Statuetka w kategorii "Najbardziej lubiany gracz" i kategorii Najlepszy avatar
 
Walsemore
28 I 2017
Kolejny odcinek mojej historii. Niestety, w związku z wydarzeniami w życiu prywatnym moja pamięć do LFa bardzo ucierpiała.
2015 rok... co tam się do cholery jeszcze działo? Skończyłem Powrót, to było wydarzenie przełomowe. Dokładnie 3 czerwca. Powieść, która zaczęła powstawać w październiku 2008, a jej druga wersja w październiku 2009 - troszkę latek się zeszło. Potem oczywiście nadszedł czas nanoszenia pierdyliona poprawek. Nie wiem, co robiłem w czasie po zakończeniu Powrotu - w każdym razie siedziałem w LFie i skończyłem Dobrego Juliana. Raczej mało prawdopodobne, abym nie był wtedy w żadnym klanie, ale nie przypomnę sobie, w jakim mogłem być. Szczerze mówiąc przejrzałem newsy na LF2 PC z tego okresu czasu i żadnego sobie nie przypominam.
Potem z LFa zniknąłem na dłuższy czas... albo może nie? Tu mi się pieprzy chronologia, bowiem bodajże pod koniec września odbył się Stage 6 z moim udziałem. Uznałem, iż będzie to znak na zakończenie mojej aktywności na pewien czas. Tak też istotnie się stało.
Powróciłem w styczniu albo w grudniu, nieistotne. Przez ten okres czasu byłem nieaktywny w LFie, ale na bieżąco śledziłem, co działo się na LF2 PC. Pracowałem nad tajnym projektem... otóż postanowiłem wydać "Powrót" w formie książkowej. Poprosiłem swojego szwagra (brata męża mojej siostry, nie mam do końca pewności, czy jest to szwagier), żeby dla mnie narysował okładkę. Narysował więc. Jako że w LFa nie grał to Julian troszkę do Juliana niepodobny wyszedł.
No i właśnie dokładnie rok temu nastąpiło oficjalne wydanie Powrotu. Znaczy odebrałem Powrót z drukarni i byłem z siebie dumny. Bardzo dumny i zadowolony, że oto dzieło mojego życia udało się wydać. Niestety, zainteresowanie książką było znikome. Bardzo znikome. Z biegiem czasu zacząłem też rozumieć, iż Powrót nie jest wcale taką doskonałą powieścią jak mi się to wydawało.
Styczeń 2016 to jednak był bogaty miesiąc w wydarzenia związane z LFem. Trwało wtedy OPC, w którym udało mi się w ćwierćfinale pokonać Darka, co wywołało jego nieuzasadnione oburzenie oraz było przyczynkiem do najbardziej absurdalnego replaya w całym turnieju. Zająłem czwarte miejsce oraz zdobyłem tytuł odkrycia turnieju! Jakieś nagrody pieniężne były za to przewidziane... niestety nigdy tych pieniędzy na oczy nie zobaczyłem.
W styczniu także napisałem 1050 twarzy kolesiostwa. Otóż od dłuższego czasu noszę się z zamiarem skończenia wszystkich utworów, które kiedyś zacząłem, a zacząłem kiedyś między innymi "Warszawską Prohibicję" - "1050 twarzy kolesiostwa" stanowi jakby drugą część "Prohibicji", jakby jej kontynuację. Niby w założeniu miały być to kolejne rozdziały, ale bardzo odbiegały estetyką od dwóch poprzednich, które stanowiły "Warszawską Prohibicję". Zresztą, nic dziwnego, skoro pierwszy powstał w 2008/2009 roku, a drugi w 2012. Niby fabuła jest mocno osadzona w tym samym świecie, ale oczywistym jest, że w "1050 twarzach kolesiostwa" już inny cel pisania miałem. Przede wszystkim utwór ten był satyrą na sytuację polityczną na naszej scenie LFa - na wszechobecne kolesiostwo BleeQ i Pudziana.
W lutym skończyłem "1050 twarzy kolesiostwa" oraz próbowałem z Zakubą opracować komiks LF2, który byłby narysowany od zera, a nie jedynie posklejany z postaci z LFa. Niestety, z powodu braku czasu po stronie Zakuby pomysł położył się plackiem. Warto też zauważyć, iż po OPC dołączyłem do IH, aby trenować z Pudzianem i yBananem. Z pewnością coś to dało, ale na pewno nie tyle co chciałem, żeby dało.
Znowu zniknąłem, tym razem na dłuższy okres czasu. Nie widziałem zresztą sensu powrotu - na LF2 PC królowały bezmyślne trolle, z którymi ambitni, acz młodzi i niedoświadczeni administratorzy nie dawali sobie rady. BleeQ miał to w piździe. Ja tymczasem grałem w LFa, a jakże, tylko że nie przez internet. Grałem przeciwko pięciu botom równocześnie i dawałem radę. Szczerze mówiąc uważam, iż umiejętność walki z botami mam rozwiniętą bardzo dobrze.
Obecnie jakiś porządek w LFie zapanował. Jest BleeQ, jest Banan... jest jakaś nadzieja zatem. Cóż, szczerze mówiąc myślę, że jest to ostatni odcinek tej historii. LF2 położył się plackiem, a ja... za cztery dni zaczynam pracę na nowym stanowisku, która będzie pochłaniała większość mojego czasu. Nie wydaje mi się więc, bym do LFa powrócił, a nawet jeśli to nie sądzę, by scena utrzymała się do 2019 roku bez udziału BleeQ.
Ach, jeszcze warto wspomnieć jak znajomości z LFa przekuwają się w znajomości w świecie rzeczywistym. Przez cały czas utrzymuję kontakt z Dankenem. Sztach zaczął studia razem ze mną, przez pewien okres czasu kontakt utrzymywaliśmy niezły, teraz niestety trochę to przymarło. W 2016 roku jednak Capricorn rozpoczął studia w Warszawie i z tym noobkiem jakoś się dogaduję.
Edytowane przez Walsemore dnia 28-01-2017 22:44:39
Freeze bez miecza jest jak Freeze z mieczem, tylko że bez miecza.
 
http://www.lf2.pl
Fioletix
Walsemor, ty lepiej zacznij pisać jakąś historyjkę, albo zapisz się do turnieju, a nie tylko w kroniki się bawisz. Włacha, skoro masz kontakt ze Sztachem, to wołaj go na gg lub na stronę, cokolwiek. :)
FPS - Wiersz dwustrofowy - autor Fioletix

FPS is the best
Pod warunkiem, że surv grany jest
Luj ma neta niezbyt fest
I nie włącza go na VS


Siekiera motyka
Luj w cupach fpsa nie tyka
Metan etan propan butan
Luj fpsa nie tyka w cupach


'Zimna fala' - Wiersz zachęcający do aktywności bydlątka. - autor Fioletix 2012

Poza tym, co się jeszcze meczów tyczy,
ćwiczmy szybkie rozgrywanie niczym ciosy biczy,
bo z KoN na koniec meczu czekam,
zrywajÄ…c mlecze tu narzekam,
ten kto czerstwy ten kto skacze,
raczy szczodrze ograć klacze.
Dlatego chciałem zaaplikować Wam dawkę tych słów,
by do czynnego życia przywrócić Was znów,
to być musi balsamem dla Waszych oczu,
niczym zamarznięta fontanna krystalicznego moczu,
za to swe mroźne pazury ostrzyć trzeba,
by jednym szarpnięciem rozbryzgiwać trzewia,
by los przeciwników był w naszych szponach,
i w naszych paszczach krwawa agonia,
a gdy rozgrzani zostaniemy gorÄ…cÄ… epidemiÄ…,
dostaniecie lodowaty zastrzyk z hipotermiÄ…,
bo dla nas nic nie jest lepsze od oziębienia,
twardy mróz czy delikatny chłód naszym stanem ukojenia.
 
bleeq
Co do książki "Mali Wojownicy" to ja dobrym recenzentem raczej nie jestem, gdyż w życiu zaledwie ze 20 książek może przeczytałem, ale ta bardzo mi podeszła.

Większość książek jakie czytałem (m.in. Hobbit, Władca Pierścieni, Harry Potter) potrafiła często mnie nudzić, zwłaszcza na początku. Przez to dużo tytułów porzucałem. Strasznie powolne wprowadzenie do fabuły potrafi zabić we mnie chęć czytania.
Również w drugą stronę są książki gdzie opowiadana jest powoli historia jednego bohatera czy jednej perspektywy, a w najlepszym momencie zostaje ona ucięta i zaczyna się od nowa historia innego bohatera. To też mnie denerwuje.

W "Małych Wojownikach" pojawił sie styl pisania, który mnie kupił, a książka od początku do końca zaciekawiała.
Mamy kilku bohaterów, każdy zupełnie inny, jednak wszyscy finalnie znajdujący się w jednej krainie. Poznajemy po kolei ich historie. Nie jest to jednak długaśna opowieść perspektywy jednego bohatera, tylko ciekawe pokazanie postaci, jego historii życia, fachu jaki wykonuje i w jakim otoczeniu się znajduje.
Z początku bohaterowie zupełnie obcy, później jednak po woli wszystko zaczyna łączyć się w jedną całość. Historia jednego bohatera nagle płynnie łączy się z historią drugiego bohatera, aż finalnie spotykają się razem wszyscy Mali Wojownicy.
Nie są już więc dla nas to obce osoby, które sformułowały drużynę. Znamy każdego bohatera, jego życie, dzieciństwo i jak znalazł sie tu gdzie jest. Z tej perspektywy zupełnie inaczej patrzymy na stworzoną drużynę.
Takie poznanie się bohaterów było cholernie ciekawym doznaniem. A to przecież dopiero początek, bo drużyna miała do wykonania cel. To tak jakby poznać historię każdego z członków "drużyny pierścienia" u Tolkiena i jak się stało, że znaleźli się tu gdzie się znaleźli, a nie że od razu zaczynamy od tego że są tacy ludzie i tworzą drużynę.
Dalej jest cała historia przygotowania do walki, w końcu walki i zwycięstwa(?).
Niby wszystko dobrze się skończyło, a tu nagle zaczyna się "Powrót", masz takie wtf i nie wiesz co się dzieje. No to siłą rzeczy czytasz dalej bo się ku*wa chcesz dowiedzieć o co chodzi. :D Znowu więc nie ma nudy od początku, książka wciąga do czytania. Później wojna, domyślasz się co kto planuje i jak to będzie. No i na końcu znowu wtf. ;d
Kolejna część póki co nie powstała, człowiek ma pytania co się stało z tym i tym, a odpowiedzi brak. Znowu jest ciekawie :)


No. tak to wyglądało ;D
u laika bleeqa masz 9/10
 
Przejdź do forum:
Copyright © LF2 PC 2003-2018